Kup teraz na Allegro.pl za 45 zł - BAJECZKI I OPOWIADANIA DLA GRZECZNYCH DZIECI CD (14334870491). Allegro.pl - Radość zakupów i bezpieczeństwo dzięki Allegro Protect! bajeczki.org opinie. Internauci, którzy pytają, czy bajeczki.org są legalne, słusznie mają wątpliwości. Większość platform do streamowania jest płatna, a w serwisie bajeczki.org dostępnych jest wiele bajek i to zupełnie za darmo. Tym samym u niektórych pojawiają się wątpliwości, czy bajeczki.org są bezpieczne dla komputera. * Jeśli chcesz zapisać się do mnie na lekcje online w formie transmisji na żywo, napisz: malujbaluj@gmail.comJak namalować czarnego kotka? To łatwe! W tym fi Kup teraz na Allegro.pl za 38,66 zł - BAJECZKI I OPOWIADANIA DLA GRZECZNYCH DZIECI CD (13504671621). Allegro.pl - Radość zakupów i bezpieczeństwo dzięki Allegro Protect! Bajeczki dla dzieci. 203 likes. Najlepsze bajki dla dzieci w sieci - w jednym miejscu http://www.bajeczki.eu jelaskan bentuk pameran berdasarkan tempat dan waktu pameran. W którym z komitetów wyborczych znajdziecie najciekawsze propozycje dla waszych portfeli? Głupia sprawa, ale…Od kilku tygodni staram się oglądać wszystkie konwencje dużych partii startujących w wyborach. Szukam w nich sensownych propozycji, które byłyby zapowiedzią budowy nowej, mądrzejszej gospodarki, doceniającej pracowitość, kreatywność i sukces. To straszne, ale takie propozycje znajduję głównie tam, gdzie się ich wcale nie spodziewałemZnacie mój pogląd na to, co proponują dla naszych portfeli główne siły polityczne. Z jednej strony mamy bardziej pośredników finansowych, niż polityków, dla których budżet państwa jest po prostu przepompownią pieniędzy, a wyborcy – klientami. Po drugiej stronie politycy wychodzący z założenia, że da się przelicytować populistów grając na ich również:Święty spokój kierowcy w dobie wysokiej inflacji? Bezcenny. Jak można (spróbować) ograniczyć koszty eksploatacji samochodu? I ile to kosztuje? [NOWOCZEŚNI MOBILNI]Jest plan na wakacje za granicą? Jest też problem: wysokie ceny i słaby złoty. Dwa sposoby, by nie dać się złapać w sidła kursowe [MOŻNA SPRYTNIEJ]Cyberbezpieczeństwo w bankach: technologie przyszłości. Jak zmieni się świat bankowości? [BANK NOWOŚCI]Przeglądając wyborcze programy głównych partii rozpaczliwie szukam propozycji, które pozwoliłyby mi śnić o państwie, w którym obywatele mają większy wpływ na to, jak są wydawane ich pieniądze z podatków, zaś państwo bierze tylko tyle pieniędzy, ile potrzebuje na hurtowy zakup usług publicznych dla obywateli. To dokładne przeciwieństwo myślenia też: Czytelnicy „Subiektywnie o finansach” ocenili propozycję Jarosława Kaczyńskiego. ZaskakująceCzytaj też: W konsekwencji konwencji, czyli czym się różni polityk od pośrednika finansowego?Z przerażeniem stwierdzam, że takie propozycje ma dla mnie właściwie tylko partia tak skrajna, że aż „niewybieralna”, czyli Konfederacja. Choć z jej programu wylewa się nietolerancja i niechęć do wszystkiego, co „obce” lub „inne”, niekatolickie oraz taka „kibicowsko-wojskowa” wersja patriotyzmu, której nie jestem w stanie strawić, to wylewają się też… niegłupie propozycje może nie wszystkie, bo dobrowolny ZUS, czy paliwo po 3 zł za litr to raczej bajeczki dla grzecznych dzieci niż możliwe do zrealizowania propozycje. Ale są u Konfederatów także pomysły proste, logiczne i będące przeciwieństwem populizmu gospodarczego. Przykłady?Mały zarobek bez podatku, czyli kwota bardzo wolnaKonfederacja proponuje bardzo proste rozwiązanie: zwolnienie z podatku dochodowego płacy minimalnej. I to się trzyma sensu. Skoro państwo uznaje, że istnieje kwota minimalna za pracę, poniżej której nikt nie powinien być wynagradzany, to ta kwota powinna być wolna od opodatkowania (podobnie jak emerytura). To zachęta do podjęcia pracy i rodzaj powszechnej ulgi podatkowej dla każdego, kto w Polsce kwota wolna od podatku wynosi zł rocznie dla osób najmniej zarabiających (przed 2017 r. było to zł dla wszystkich), ale jest zerowa dla zarabiających zł rocznie lub też: Polska państwem dobrobytu? Wziąłem takie jedno i sprawdziłem czego nam jeszcze brakujeCzytaj też: Ile w przyszłym roku muszą nam płacić za godzinę pracy? I czy to dużo, czy mało?Gdyby zastosować pomysły Konfederacji to przy płacy minimalnej wynoszącej zł brutto mielibyśmy kwotę wolną od podatku rzędu zł (równowartość euro). Dużo? W Finlandii kwota wolna od podatku obejmuje zarobki poniżej euro rocznie, w Szwecji – euro, w Wielkiej Brytanii – mniej więcej funtów, a w Austrii – 11 000 tym ostatnim kraju średnio zarabia się euro rocznie, co oznacza, że mniej więcej 25% przeciętnej pensji stanowi kwota wolna od podatku. Dla porównania: w Polsce średnia pensja wynosi zł rocznie, a mediana – zł brutto rocznie. Kwota wolna od podatku to przeważnie 5% sprawa, że w Austrii podatki są wyższe, niż u nas. W Polsce większość obywateli płaci 18%. A średnio zarabiający Austriak – jak już przekroczy kwotę wolną – płaci 36-43% podatku (w zależności od tego w jakim progu się zmieści).Tym niemniej pomysł Konfederacji jest prostą w konstrukcji ofertą – od małych zarobków nie bierzemy podatku, żeby później nie musieć z tego podatku wspomagać najuboższych. System poboru podatków byłby dzięki temu „lżejszy”. To jest filozofia, której mi brakuje w programach innych partii. Być może powinna być zastosowana również w przypadku przedsiębiorstw – dopóki mało zarabiasz, nie płacisz podatków. A jak staniesz na nogi – zaczynasz płacić (może nawet i progresywne).Owszem, są propozycje np. dosypywania pieniędzy dla najmniej zarabiających, ale to nie jest budowa nowego systemu, tylko korekty w ramach obecnie obowiązującego, w którym rządzący opodatkowują nas w sposób ukryty coraz wyżej i przeważnie na ślepo (czyli dowalając wszystkim po równo), a potem rozdają tak uzyskane pieniądze swoim „klientom”.Czytaj też: Utrapienia polskiego pracownika. Dostaje tylko jedną trzecią tego, co wypracujeCzytaj też: Czy mali przedsiębiorcy powinni płacić ZUS jako procent od dochodów? Bon Oświatowy, czyli ty decydujesz, państwo płaciDruga rzecz, która mi się bardzo podoba, a która niestety występuje tylko w programie Konfederacji, to bon oświatowy. Rzecz polegałaby na tym, że każdy rodzic dostawałby bon, za który „kupowałby” usługi oświatowe w wybranej przez siebie szkole. A za bonem szłyby pieniądze do danej szkoły. Dzięki temu najlepsze szkoły miałyby więcej pieniędzy na to, by stawać się jeszcze lepszymi, zaś dyrektorzy słabszych mieliby motywację, by się zupełnie inny system, niż obecna urawniłowka, w której płacimy państwu podatki, a państwo – na spółkę z samorządami – rozdziela je mniej więcej po równo między wszystkie o takie propozycje w jednym z poprzednich tekstów na „Subiektywnie…”, bo dzięki nim to podatnik decyduje jakie usługi są kupowane za jego podatki. Oczywiście: nie może to dotyczyć dróg, wojska, czy policji, ale już np. w przypadku usług podstawowej opieki zdrowotnej… Dlaczego nie mielibyśmy mieć bonów do ulubionych lekarzy, za którymi szłyby pieniądze z budżetu państwa na nasze leczenie?Konfederacja proponuje też Bon Kulturalny, dzięki któremu Polacy zdecydowaliby o tym jakie filmy, przedstawienia, muzea i wystawy finansować z podatków. Tutaj już byłbym ostrożny, bo kultura narodowa to ustrojstwo, które jednak wymaga najwyższej uwagi. Ale być może jakaś część kultury mogłaby być finansowana za pomocą bonów? Pojawiła się u Konfederatów sugestia, że gdyby był „bon telewizyjny”, to TVP zbankrutowałaby w pięć minut. Coś w tym jest ;-).Czytaj też: „Obiecaliśmy i dotrzymaliśmy” – mówią rządzący. Sprawdziliśmy ile obiecali i co „dowieźli”. I obliczyliśmy wskaźnik „obietnico-spełnialności”Smutno mi, że jedynym ugrupowaniem mającym świeże pomysły na „oddanie” władzy nad podatkami Polakom i na zmniejszenie redystrybucji tam, gdzie nie jest potrzebna (po co zabierać pieniądze biednym, żeby im je potem oddawać?) jest to, które tak trudno popierać z wielu innych Kto w młodości nie głosował na Korwina, niech pierwszy rzuci kamieniem ;-). Krąży po internecie tak obrazek, na którym św. Mikołaj pyta siedzącą mu na kolanach dziewczynkę: „Czyli zawsze byłaś cicha, grzeczna, słuchałaś poleceń, na wszystko się zgadzałaś i nigdy się nie denerwowałaś?”. I dopowiada: „W takim razie otrzymujesz prezent”. Dziewczynka przyjmuje kolorowe pudełko z wstążką i zaciekawia się: „Co jest w środku?”. Wtedy Mikołaj uchyla rąbka tajemnicy: „Pakiet zaburzeń psychicznych na całe życie”.Wiemy już tyle o rozwoju człowieka, że możemy opisywać dzieci bardziej złożonymi i wspierającymi pojęciami niż „grzeczne” -„niegrzeczne”. To trochę relikt poprzedniej epoki, skupionej na tym, by dziecko nie przeszkadzało w wystarczająco już trudnym i często pełnym dramatów życiu rodziców. W czasach, gdy buty były na talony, a potem, gdy wydawało się naszemu społeczeństwu, że transformacja ku kapitalizmowi wymagała pracy 24/ dzieckoTermin „grzeczne dziecko” to coś, co nie pomaga rodzicom w widzeniu ich dzieci. Nakłada na wzajemną relację dwojga ludzi – rodzica i dziecka – filtr, przez który rodzic widzi tylko punkt docelowy, w którym dziecko miałoby się znaleźć. To może być taki punkt, że dziecko nigdy się nie wierci, nie potrzebuje czegoś „nie w porę”, nie ma odmiennego zdania niż rodzice. Nie krzyczy, nie niszczy rzeczy, gdy się gniewa. Nie płacze zbyt długo (albo wcale), gdy się skaleczy albo czuje się zawiedzione. Dobrze się uczy. „Grzeczne dziecko” to w sumie dziecko idealnie dopasowane. Do systemu, do wymagań, do naszych oczekiwań i wyobrażeń. „Bądź grzeczny” znaczy: „nie potrzebuj”. „Nie przeżywaj trudności”.Pomogło mi ogromnie wyrzucenie z własnego słownika pojęcia „grzeczne dziecko”. I zamiast tego – patrzenie na różne trudne dla mnie zachowania dzieci jako na nieporadne, zaszyfrowane komunikaty (o takich szyfrach pisał już prawie trzydzieści lat temu Thomas Gordon, autor „Wychowania bez porażek”). Dzieci chcą nam zakomunikować tak, jak umieją – czyli bez narzędzi dorosłego ubierania w słowa uczuć i pragnień – jakieś swoje ważne z potrzebami jest tak, że coś się z nimi może zadziać jedynie, gdy są nazwane. Więc nawet owo słynne „nienawidzę cię”, które ja rozszyfrowałam kiedyś dzięki temu, co napisał Gordon i było to dla mnie olśnieniem – oznaczać może w ustach dziecka tysiąc innych rzeczy. „Jestem rozczarowana”, „jestem zły”, „potrzebuję pomocy, której ty mi teraz swoim zachowaniem nie dajesz”. I tylko rodzic, jako większy i mądrzejszy, może pomóc dziecku zorientować się w tym, o co naprawdę mu chodzi. „Chyba się bardzo zezłościłeś, bo chciałeś naprawić tą zabawkę, a ona się rozleciała”. „Czy chcesz teraz, żebym cię posłuchała – kilka razy mówiłaś coś do mnie, a ja byłam zajęta swoimi sprawami i nie słyszałam”.Trud bycia sobąPodobnie gdy dzieci się konfliktują albo mają inne zdanie, mogę szukać, o co im chodzi i co ważnego chcą mi powiedzieć, zamiast sprowadzać ich działania do kategorii „grzeczny” -„niegrzeczny”. Bo odkrywam, że jeszcze tak się nie zdarzyło, by dzieci podejmowały jakieś działania z zamiarem zrobienia czegoś złego. Robią różne rzeczy najlepiej, jak umieją (i jak nie umieją). Ja mogę dać im przestrzeń wysłuchania i ponazywania tego, na czym im zależy. I często samo wysłuchanie już wiele zmienia. Mogę też opowiadać im o tym, czego ja potrzebuję i co bym chciała. I możemy dochodzić do też o sobie. Czy naprawdę chciałabym myśleć o sobie, że sama jestem „grzeczna”. „O, jaka grzeczna kobieta!”. Mam poczucie, że to określenie byłoby jak kaftan bezpieczeństwa. Jak foremka do świątecznych pierniczków, nie zaś miara człowieczeństwa. Kojarzy mi się z takim dopasowaniem do oczekiwań innych, że kogoś przestaje być widać. Potrzebuję móc być po prostu żywym człowiekiem, któremu bywa trudno, wścieka się, smuci, czegoś potrzebuje, ma gorsze dni. Że trochę podobnie jest ze słowem „anioł”. „Jesteś aniołem”, gdy niczego nie potrzebujesz. I gdy nigdy nie mówisz „nie”, choć to, co się dzieje, bardzo ci nie świat wzajemnych odniesień żywych ludzi, pięknych w trudzie bycia samymi także:„Grzeczny” – słowo, które wyrzuciłem ze słownika!Czytaj także:Miła i grzeczna czy silna i odważna? Jak odnaleźć siebie prawdziwą? [wywiad]Czytaj także:Niegrzeczne, złośliwe dziecko? Skąd biorą się takie zachowania? 10Dołączył: 2009-08-06Wpisów: 5 501 Wysłane: 23 czerwca 2010 09:42:24 Kanoniers, Taurus80, Wiem, że macie rację. Ale im mocniej sobie to uświadamiam tym bardziej chcę to zmienić. 0Dołączył: 2008-11-17Wpisów: 637 Wysłane: 23 czerwca 2010 12:03:43 A jutro w gazetach będzie pisało że Frog tak naprawdę nazywa się Izaak Zilbersztajn i współpracował z SB pod kryptonimem "Płaz". Po za tym zjada niepełnosprawne dzieci, bije żonę i jest "umiarkowanym" pedofilem. W liberalnej gospodarce politycy nie mają okazji do zarobku, więc radzę przemyśleć swoje poglądy:) A jesli już obstajesz przy liberalizacji, to mów przede wszystkim o obniżaniu podatków:)[no offence, vide JKM]Aktualnie: MRB(100%) 10Dołączył: 2009-08-06Wpisów: 5 501 Wysłane: 23 czerwca 2010 12:12:09 Kamil napisał(a):A jutro w gazetach będzie pisało że Frog tak naprawdę nazywa się Izaak Zilbersztajn i współpracował z SB pod kryptonimem "Płaz". Po za tym zjada niepełnosprawne dzieci, bije żonę i jest "umiarkowanym" pedofilem. W liberalnej gospodarce politycy nie mają okazji do zarobku, więc radzę przemyśleć swoje poglądy:) A jesli już obstajesz przy liberalizacji, to mów przede wszystkim o obniżaniu podatków:)[no offence, vide JKM] Potrzebuję w sztabie ludzi z poczuciem humoru i znajomością retoryki. Mianuję Cię moim doradcą. PS. A jako że jestem zwolennikiem liberalizmu, płacić musisz sobie sam 1Dołączył: 2009-06-25Wpisów: 1 074 Wysłane: 23 czerwca 2010 14:51:35 Dzis natknalem sie na ciekawy moim zdaniem osąd obecnej sytuacji jednego z moich ulubionych blogerow Między HIVem a eboląWygląda na to że zgodnie z oczekiwaniami głównym wygranym pierwszej tury zmagań wyborczych okazał się nie tyle istniejący oficjalnie kandydat co oficjalnie nieistniejące WSI... Do tego sprowadza się wprowadzenie namaszczonego kandydata i dawnego protektora, JE marszałka Komorowskiego na czołowym miejscu do drugiej tury wyborów prezydenckich. Mimo kiepskiego przygotowania i rozlicznych potknięć kandydata zmasowana siła medialnej propagandy udowadnia raz jeszcze że wypromować na prezydenta może nawet myszkę Mickey. Z najważniejszymi stanowiskami w państwie strategicznie obsadzonymi od razu po katastrofie smoleńskiej swoimi ludźmi szachowany dotąd prezydenturą śp. L. Kaczyńskiego folwark byłych kontaktów operacyjnych może wreszcie odetchnąć. Niebezpieczeństwo jeszcze tylko druga tura której miało nawet początkowo nie być i po wszystkim. Po dwudziestu latach niełatwych zmagań z pseudo demokracją i quasi kapitalizmem historia zatoczy pełne koło. Znowu jedyna przodująca siła narodu będzie kontrolowała wszystko, pod bacznym okiem tych samych speców co poprzednio. Zamiast prywatnego folwarku towarzyszy Gierka, Kani i Jaruzelskiego powróci ten sam prywatny folwark w wydaniu Rychów, Mirów i z pierwowzorem polega jedynie na rodzaju kamuflażu. Raz było to imperium sowieckie, z jego marksizmem leninizmem i proletariackim internacjonalizmem. Teraz orientacja się zmieniła na euro zachodnią, z podobną retoryką. Wiele to jednak nie zmienia ponieważ i tak prawdziwi socjaliści zawsze siedzieli na zachodzie a nie w biurze politycznym w Moskwie. Znowu też w centrali, a nie w kraju zapadają najważniejsze decyzje, z tą samą dozą demokratycznego z kurtuazji JE marszałek Komorowski pogratulował 41% wyborców którzy pofatygowali się do urn i oddali głosy na niego. Gdyby troska o państwo z którą się tak afiszuje była chociaż w części autentyczna powinien był ich raczej obrugać za bezmyślne uwiarygadnianie swoimi głosami oddania pełni państwowej franszyzy w ręce byłych wytłumaczeniem takiej lekkomyślności wyborców może być przekorna chęć potraktowania pierwszej tury wyborów jako swoistego plebiscytu popularności sloganów głoszonych przez poszczególnych kandydatów. W tym kontekście zdumiewa jak po 50 latach komunizmu aż 13% wyborców może nadal oddawać swój głos na komunistów. Jeszcze bardziej zdumiewa jak po 20 dalszych latach socjału tylko 3% oddaje głos na JKM. Wszystko wskazuje na to że lata socjalizmu trwale uszkodziły narodową korę mózgową, bez żadnej szansy na jest jeszcze druga tura. Zapowiada się ostateczny kontest o to czy towarzysze rzeczywiście opanują pełnię władzy w państwie jak przed 1989 czy też jakiś dualizm władzy przypominający istniejący dotąd balans jeszcze pozostanie. Jeśli uda im się opanować pełnię władzy mogą to być ostatnie wybory w których będzie jakiś wybór. W przyszłych może już zostać tylko pseudo wybór między wystawionymi przez prawdziwą władzę figurantami. Nie może być inaczej w sytuacji gdy elektorat manipulowany jest łatwo w stronę tego kto posiada media a media których nie posiada władny jest wygasić. Vide zakusy premiera Tuska cenzury w internecie. Media nad którymi raz kontrolę posiądzie prawdziwa władza poza kontrolą nigdy więcej nie będą podmiotem wyboru. Będą raczej ustalać kogo masy mają demokratycznie wybrać i podawać to do wierzenia. Druga tura wyborów prezydenckich postawi zatem duże rzesze Polaków przez kłopotliwym dylematem wyboru między wirusem HIVa i eboli. Między powrotem totalitarnej monokultury w demokratycznym przebraniu a socjalizującym, moherowo zaściankowym skansenem obyczajowym. Obie opcje są mniej niż apetyczne. W obu patrzeć należy nie na kandydatów ale na konsekwencje ich wyboru i siły za nimi stojące. Niestety, najlepszy wybór - żadna z opcji - nie jest zaściankowy skansen może być niespecjalnie sympatyczny ale wydaje się przynajmniej naturalnie ograniczony w czasie. Jedną z niewielu rzeczy mniej sympatycznych niż zaścianek jest jednak widok gen. Dukaczewskiego odkorkowującego zapowiedzianego szampana po zwycięstwie partii którą kiedyś sam zakładał. Oznaczałoby to powrót totalitaryzmu pełnym frontem i zamiast kilku lat polskiego skansenu oznaczać może dużo dłuższy okres polskiego folwarku Grzechów i Mirów poza jakąkolwiek kontrolą. 0Dołączył: 2009-07-16Wpisów: 1 746 Wysłane: 23 czerwca 2010 19:02:19 kanoniers, dlaczego sie uczepilem wizerunku PL za granica? a ile % Polakow pracuje dla zewnetrznego inwestora? probuje sobie przypomniej dolnoslaskich duzych pracodawcow i poza KGHM do glowy przychodza mi tylko zagraniczne nazwy jak VW, Volvo, Faurecia, Viessmann, LG itp. a firmy male i srednie to w duzej mierze podwykonawcy i uslugodawcy tych w/w. sklepik osiedlowy tez by nie istnial gdyby nie to, ze pol osiedla pracuje 'u japonca/niemiaszka/makaroniarza/zabojada w strefie ekonomicznej'.przy okazji, nie meczy was wciskanie nam ciemnoty nt PRL? no kurcze, slucha sie jak relacji z Korei Polnocnej - terror z kazdej strony, az dziw ze przezylismy i mamy politykow starszych niz 30 lat. i skad nasi politycy-kombatanci-walki-z-komuna maja wyksztalcenie, pieniadze? bo chyba nie z tamtego zbrodniczego, nieludzkiego systemu?ponizej Amnezja Kazika wy? tez macie amnezje?Zawżdy znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie... 10Dołączył: 2009-08-06Wpisów: 5 501 Wysłane: 23 czerwca 2010 20:03:38 Jak mnie wkur... medialna i polityczna manipulacja słowami w aferze o prywatyzację służby zdrowia. Przecież chyba każdy rozsądny uważa, że szpitale należy w końcu sprywatyzować. Popiera to Bronek i samorządy PIS. W prywatnych ośrodkach nadal leczono by na podstawie umów z NFZ. Cała afera rozgrywa się o oskarżenie Jarka, że PO chce sprywatyzować SŁUŻBĘ ZDROWIA. A tymczasem dzisiaj w TVP - "Jarosław Kaczyński przegrał ponownie rozprawę w trybie wyborczym i musi przeprosić za insynuacje, że Bronisław Komorowski popiera prywatyzację... szpitali..." No żesz kur... dlaczego nikt tego raz w końcu nie wyjaśni? Chyba obu stronom jest to na rękę. Bronek nie przyzna że chcą sprywatyzować szpitale, bo prywatyzacja generalnie ludziom źle się kojarzy. Jarek z kolei udaje głupa ciesząc się, że sąd przyznał iż Komorowski nie chce sprywatyzować... szpitali... 1Dołączył: 2009-06-25Wpisów: 1 074 Wysłane: 23 czerwca 2010 21:35:24 Frog chyba zle odczytujesz o co w tym wszystkim chodzi wiec napisze Ci jak ja to widze ...Cala ta afera Kaczynskiego z Komorowskim o sluzbe zdrowia i tak dalej jest im obojgu na reke, nie wazne kto wygra ten spor i kto kogo bedzie musial pozniej przepraszac ale wazne ze dzieki temu maja darmowa reklame i duzo sie o tym mowi !!! Cala ta medialna szopka to forma reklamy tak jak bylo w przypadku Napieralskiego gdzie cala ta sprawa z Belka i Cimoszewiczem spowodowala skok z 4% do 13% 10Dołączył: 2009-08-06Wpisów: 5 501 Wysłane: 23 czerwca 2010 22:19:52 Kanoniers napisał(a):Frog chyba zle odczytujesz o co w tym wszystkim chodzi wiec napisze Ci jak ja to widze ...Cala ta afera Kaczynskiego z Komorowskim o sluzbe zdrowia i tak dalej jest im obojgu na reke, nie wazne kto wygra ten spor i kto kogo bedzie musial pozniej przepraszac ale wazne ze dzieki temu maja darmowa reklame i duzo sie o tym mowi !!! Cala ta medialna szopka to forma reklamy tak jak bylo w przypadku Napieralskiego gdzie cala ta sprawa z Belka i Cimoszewiczem spowodowala skok z 4% do 13% Ja powyżej wyjaśniłem dlaczego te dwa oszołomy świadomie nie próbują wyjaśnić o co chodzi w tym sporze. Wkurza mnie świadome, bądź będące wynikiem niskiego IQ dziennikarzy wprowadzanie ludzi w błąd. 1Dołączył: 2009-06-25Wpisów: 1 074 Wysłane: 23 czerwca 2010 22:29:20 Frog dziennikarze tez zyja z sensacji , w koncu mamy czasy mediokracji slyszalem jak podczas powodzi glownie przy pierwszej fali glowne pytania dziennikarzy dotyczyly tego kto zginal i gdzie najwiecej :( Co sie najlepiej sprzedaje ?? SENSACJA !!Pamietam jak w ktoryms z serwisow Polsatu dziennikarz stal po pas w wodzie zeby bylo bardziej chwytliwe albo te paniusie z mikrofonami skaczace po workach z piaskiem Zygac sie chce jak sie na to wszystko patrzy :( Ogolnie swiat zmierza w strone ktora mi sie bardzo nie podoba i ktora budzi we mnie odraze 0Dołączył: 2009-02-02Wpisów: 2 104 Wysłane: 25 czerwca 2010 20:01:52 Kaczyński i Komorowski o podatku Belki:Cytat:Obaj kandydaci zapewniają Pawlaka, że tzw. podatek Belki (od dochodów kapitałowych i oszczędności) należy częściowo podkreśla, że bezdyskusyjne jest zniesienie go w odniesieniu do niewielkich oszczędności, które gromadzą gospodarstwa domowe. Komorowski z kolei jest zdania, że podatek ten należy znieść od standardowych lokat bankowych, ale utrzymać od zysku z operacji się, że żaden z kandydatów nam nie wiem co to dla Kaczyńskiego niewielkie oszczędności. Gospodarstwa domowe zwykle jednak na GPW nie inwestują, w związku z czym odnoszę wrażenie, że obaj kandydaci pokazują mi "wała". 10Dołączył: 2009-08-06Wpisów: 5 501 Wysłane: 25 czerwca 2010 20:14:52 nocnygracz napisał(a):Kaczyński podkreśla, że bezdyskusyjne jest zniesienie go w odniesieniu do niewielkich oszczędności, które gromadzą gospodarstwa domowe. Kolejny poroniony, niewykonalny i populistyczny pomysł... ŻENADA - obaj kandydaci... 162Dołączył: 2008-11-23Wpisów: 6 881 Wysłane: 25 czerwca 2010 21:26:57 Cytat:Nie wiem co to dla Kaczyńskiego niewielkie oszczędności. Gospodarstwa domowe zwykle jednak na GPW nie inwestują, w związku z czym odnoszę wrażenie, że obaj kandydaci pokazują mi "wała".to są bajeczki dla grzecznych dzieci. Jeśli zniosą podatek Belki od lokatnic się nie zmieni - banki już wprowadziły powszechnie lokaty i rachunki giełda to dojna krowa, pewnie nigdy tego nie zniosą. 0Dołączył: 2009-01-07Wpisów: 2 936 Wysłane: 25 czerwca 2010 21:42:20 Vox napisał(a):Cytat:Nie wiem co to dla Kaczyńskiego niewielkie oszczędności. Gospodarstwa domowe zwykle jednak na GPW nie inwestują, w związku z czym odnoszę wrażenie, że obaj kandydaci pokazują mi "wała".to są bajeczki dla grzecznych dzieci. Jeśli zniosą podatek Belki od lokatnic się nie zmieni - banki już wprowadziły powszechnie lokaty i rachunki giełda to dojna krowa, pewnie nigdy tego nie sobie ten podatek bedzie ale niech zrobia normalne rozliczanie owego podatku dlaczego za zysk mam placic calosc z gory a strate mam sobie rozliczac niewiadomo ile lat ???Jezeli strace wiekszosc kapitalu a jest to mozliwe na koniach i walutach to uwazam ze powinienem rowniez miec mozliwos odliczyc od innych podatek w obecnej formie jest dla mnie chory i czysto zlodziejski jak w bandyckim kraju. 0Dołączył: 2009-02-21Wpisów: 5 064 Wysłane: 25 czerwca 2010 22:06:43 Nie myl praworządności z prawem Nas to wygląda w praktyce tak, że teoretycznie sądy muszą udowodnić winę, natomiast podatnik przed fiskusem zawsze musiał udawadniać swoją w jednym kierunku działa podatek Belki. Edytowany: 25 czerwca 2010 22:07 0Dołączył: 2009-01-07Wpisów: 2 936 Wysłane: 25 czerwca 2010 22:11:48 buldi napisał(a):Nie myl praworządności z prawem Nas to wygląda w praktyce tak, że teoretycznie sądy muszą udowodnić winę, natomiast podatnik przed fiskusem zawsze musiał udawadniać swoją w jednym kierunku działa podatek musza udowodnic najpierw wine ???Najpierw to cie wsadza na 3 miechy do ciupy a pozniej beda ci udowadniali wine :) znam osobiscie ludzi siedzacych po 2 lata bez wyroku :) 0Dołączył: 2009-02-21Wpisów: 5 064 Wysłane: 25 czerwca 2010 22:20:01 O w mordę, to u Nas jest jeszcze gorzej niż myślałem. Ale może to dla tego że na 3 miechy mnie jeszcze nie wsadzili, a przed fiskusem już nie raz musiałem niewinność udawadniać. Edytowany: 25 czerwca 2010 22:22 0Dołączył: 2009-10-20Wpisów: 708 Wysłane: 25 czerwca 2010 23:17:00 tak to jest, kiedyś korwin dobrze powiedział, że podatków nie płacą bogaci tylko ci którzy się starają i wykazują inicjatywę. jak redaktor zaprotestował to mu dobrze odpowiedział, że jak ktoś ma full złota w piwnicy to nie zapłaci, ale ten co jest biedny ale zaczął pracować i dużo zarabia to zapłaci całkiem tymi pomysłami tak samo. dlaczego ludzie wykazujący inicjatywę i próbujący sami inwestować swoje oszczędności mają być gorsi od tych miej zdolnych czy leniwych co wpłacają na 5% na totalna. gdzie tu sens, gdzie logika :/ 0Dołączył: 2009-07-16Wpisów: 1 746 Wysłane: 26 czerwca 2010 10:35:35 a mnie z kolei pienia polskie debilne przepisy dla wlascicieli firm (1-no czy wieloosobowych) - jako wlascicielowi firmy nie przysluguje ci garnitur, delegacja, hotel, kolacjpartnera w interesach nie zaprosisz na kolacje, nie zaproponujesz mulampki wina, kawy i ciastka czy chocby wody mineralnej, bo przepisy nie przewiduja kosztow reprezentacyjnych - chcesz zrobic dobre wrazenie, to rob to z wlasnej chcesz miec czyste biuro, to wszelka chemie kupujesz na koszt wlasny. jako wlasciciel mozesz spac pod mostem, chodzic w lachach, najepiej nie jest i nie pic, a jak masz spotkanie z partnerem to mozesz go poczestowac powietrzem, ewentualnie kranowa - albo szczyt debilizmu to placenie podatkow od wystawionych faktur zamiast od rzeczywistych wplywow na konto - po pierwsze jest problem, jezeli ktos sie spozni z zaplata dla nas i nie dosc, ze wplywa to na plynnosc, to jeszcze musisz zaplacic podatek od kasy ktorej ci nie zaplacono (i liczyc na to, ze ten ktos w koncu fakture zaplaci). po drugie zas otwiera pole do naduzyc - chocby ostatnia szklana afera: polskie przepisy do brytyjskich lub niemieckich to sa one po prostu chore - uczciwy misio zbankrutuje lub wiecznie bedzie na krawedzi bankructwa, nieco bardiej rozgarniety ucieknie czesciowo w szara strefe, a czesc bedzie bezczelnie robic machloje dojac skarb panstwa - jak krasc to miliony, nie? jak go sprawdza za szybko to ucieknie na wyspy, a jak za pozno, to juz bedzie szanowanym biznesmenem okazja czyni zlodzieja i wlasie jest z naszymi przepisami - z jednej strony od poczatku traktuja cie jak kryminaliste, z drugiej lypia okiem i mowia 'ej, a moze bys tak...'.ehh, co za kraj - w ogole czlowiek zaczyna sie zastanawiac, po cholere to wszystko i czy nie lepiej by zrobil zatrudniajac sie w budzetowce - moze mniejsza kase ale za to pewna do konca zycia praca, bez stresu, jak sie zmeczysz to pojdziesz na chorobowe (na jakies 2 lata - wcale nie takie rzadkie przypadki), a potem postarac sie o znajdzie przyczynę, kto zdobyczy pragnie... 0Dołączył: 2008-11-17Wpisów: 637 Wysłane: 26 czerwca 2010 10:53:12 siekoo napisał(a):a mnie z kolei pienia polskie debilne przepisy dla wlascicieli firm (1-no czy wieloosobowych) - jako wlascicielowi firmy nie przysluguje ci garnitur, delegacja, hotel, kolacjpartnera w interesach nie zaprosisz na kolacje, nie zaproponujesz mulampki wina, kawy i ciastka czy chocby wody mineralnej, bo przepisy nie przewiduja kosztow reprezentacyjnych - chcesz zrobic dobre wrazenie, to rob to z wlasnej chcesz miec czyste biuro, to wszelka chemie kupujesz na koszt wlasny. jako wlasciciel mozesz spac pod mostem, chodzic w lachach, najepiej nie jest i nie pic, a jak masz spotkanie z partnerem to mozesz go poczestowac powietrzem, ewentualnie kranowa - albo bardzo rozumiem, uważasz że firmy powinny dostawać od państwa jakieś dopłaty do kolacji biznesowych? Jeśli jesteś właścicielem firmy to sam decydujesz czy kupujesz nową maszynę dla firmy czy garnitur dla siebie, ew kolację dla biznespartnera..mam rację?Podobają mi się pomysły podatków proponowane przez Korwin-Mikke. Pierwszy podatek to podatek pogłówny, każdy obywatel płaci tyle samo podatku, państwo nie wtrąca w jaki sposób zarobiłeś te pieniądze, nic nie musisz deklarować, wypełniać pitów sritów. W praktyce wystarczyłoby płacić 200-300zł takiego podatku miesięcznie, plus ok. 700zł na spłacanie zobowiązań zaciągniętych przez poprzednią władzę. Razem wychodzi całkiem dużo, ale w praktyce płacimy jeszcze podatek to podatek od nieruchomości, mający niejako zrównywać zamożność społeczeństwa. Byłby płacony jako odstetek od wartości nieruchomości. Najlepsze w tym pomyśle jest to, że właściciel sam deklaruje wartość nieruchomości. Jeśli będzie zaniżał wartość, to każdy obywatel na prawo odkupić natychmiastowo nieruchomość za 60% wartości deklarowanej przez właściciela. Czy to nie jest genialne?:)Aktualnie: MRB(100%) 0Dołączył: 2008-11-17Wpisów: 637 Wysłane: 26 czerwca 2010 10:55:33 Eee pomyłka, za 140% deklarowanej przez właściciela wartościAktualnie: MRB(100%) Kanał RSS głównego forum : Forum wykorzystuje zmodfikowany temat SoClean, autorstwa J. Cargman'a (Tiny Gecko)Na silniku Yet Another wer. (NET - 2008-03-29Copyright © 2003-2008 Yet Another All rights generowania strony: 0,806 sek. BAJKI 9 min. czytania komentarze [95] Edukacyjne bajki dla dzieci – najciekawsze propozycje. W telewizji i internecie jest mnóstwo fajnych bajek i programów, które warto pokazać dzieciom. Jestem za tym żeby nie stosować żadnych radykalnych metod tylko pokazywać dzieciom sprawdzone wcześniej pozycje. Mocno reprezentowany będzie też polski serial animowany! Oczywiście, rozumiem też rodziców, którzy świadomie nie włączają dzieciom bajek. Ale tak sobie myślę, że to tworzenie trochę sztucznej rzeczywistości, bo kiedyś w końcu się zetkną z bajkami i takie nieprzygotowane mogą odebrać je bardzo źle. Pamiętam historię jednej z mam, której dziecko nie oglądało NIGDY bajek, chodziło do przedszkola Montessori i na codzień stykało się tylko z realnymi sytuacjami. Jednak, któregoś dnia sąsiad w podobnym wieku zaprosił chłopca do siebie. Pech chciał, że akurat na film o Spidermanie. Wyobrażacie sobie dziecko, które widzi sceny z tego filmu nigdy wcześniej nie widząc fikcyjnych postaci? Chłopiec był przerażony! Uważam, że dobrze dobrane bajki do wieku oraz WRAŻLIWOŚCI dziecka są naprawdę ok. Irytują mnie też bajki dla najmłodszych, w których obrazy atakują feerią kolorów, a akcja jest tak szybka, że można dostać oczopląsu. Nie ma co się dziwić, że po obejrzeniu dziecko jest maksymalnie pobudzone i trudno mu się dostosować do świata realnego. Nasze ulubione edukacyjne bajki dla dzieci: Gdzie obejrzeć? Puffin Rock Tytuł oryginalny: Puffin RockDługość odcinka: 20 min Wyjątkowo pozytywna edukacyjna bajka dla dzieci o przygodach małych maskonurów. Przyjemna grafika narysowana piękną kreską i ciekawe dialogi sprawiają, że naprawdę lubię tę bajkę. Ma sporo walorów edukacyjnych. Bohaterami są Oona i Baba – rodzeństwo, które spędza ze sobą sporo czasu na zabawach i poznawaniu świata. Bajka pokazuje dzieciom, że warto opiekować się innymi. Dostępna na NETFLIX Tosia i Tymek Tytuł oryginalny: Topsy and TimDługość odcinka: 11 min To chyba jedyna bajka, a właściwie film w duchu Montessori. Powstała na podstawie serii książeczek, których niestety nie można już nigdzie kupić (z genialnym przekładem Wandy Chotomskiej). Wiem, że są dostępne w bibliotekach. Kim są Tosia i Tymek? To rodzeństwo, które ma takie problemy jak nasze dzieci. Lilka uwielbia oglądać ten serial, bo jest realny. Nie ma tam potwórów, strachów i innych. Jest to bardzo fajna bajka dla wrażliwych dzieci. Wszystkie odcinki możecie obejrzeć bez problemów na Tosia i Tymek Youtube Ekipa Chrumasa Tytuł oryginalny: Ekipa ChrumasaDługość odcinka: ok 7 min To nasz ostatni hit! Polski serial animowany na temat warzyw i owoców dla dzieci (myślę, że od lat pięciu). Fajna bajka dla dzieci z edukacyjnym zacięciem. W sumie jest sześć odcinków i każdy porusza tematy związane ze zdrowiem. Lubię takie edukacyjne bajki dla dzieci z przesłaniem. Wszystkie odcinki możecie obejrzeć TUTAJ Gdzie obejrzeć? Bing Tytuł oryginalny: BingDługość odcinka: ok 7 min Bajka o empatycznym króliku i jego przyjaciołach. Za każdym razem kiedy ją oglądamy jestem szczęśliwa, że powstają takie produkcje. A co takiego jest w niej wspaniałego? Bing mówi bardzo dużo o emocjach, w taki sposób jak my to robimy, czyli nazywa je i tłumaczy. Bajka jest genialna! Jeżeli jej nie znacie to sprawdźcie. Codziennie jest na Mini mini + oraz jest kilka odcinków na You tube. A na rynku jest też dostępny Magazyn Bing Gdzie obejrzeć? Mother Goose Club Tytuł oryginalny: Mother Goose ClubDługość odcinka: ok 25 min Ulubiony program moich dzieci. To z niego uczą się piosenek po angielsku. Obejrzeliśmy już wszystkie po kilkanaście razy. Wiadomo nie od dziś, że dzieci uczą się przez zabawę, dlatego tak dużo mogą się nauczyć oglądając te piosenki. Dostępna na NETFLIX Gdzie obejrzeć? Było sobie życie Tytuł oryginalny: Il était une fois… la vieDługość odcinka: ok 23 min Kultowy serial animowany, którego chyba nie trzeba wszystkim przedstawiać. A jednak go tutaj przypomnę. Ostatnio nawet włączaliśmy ponownie żeby zobaczyć, co się dzieje z krwinkami podczas upadku. Świetny serial, który tłumaczy jak działa ludzkie ciało. Jeśli chodzi o edukacyjne bajki dla najmłodszych dzieci – klasyk. DVD do kupienia najtaniej TUTAJ Dostępna na NETFLIX Gdzie obejrzeć? Charlie i Lola Tytuł oryginalny: Charlie and LolaDługość odcinka: ok. 11 min Jest to jedna z ulubionych bajek Lilki. Bohaterami są Charlie i Lola – rezolutne rodzeństwo, które ma różne ciekawe perypetie. Porusza różne tematy, takie jak np. wizyta u okulisty, strachu przed ciemnością. Do tego bardzo ją lubię za niebanalną kreskę. Do obejrzenia na Youtube Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham Tytuł oryginalny: Guess How Much I Love YouDługość odcinka: 11 min Przepiękna animacja, która powstała na podstawie książki. Opowiada o miłości rodzica do dziecka. Czasem aż sama uronię łezkę wzruszenia. Wspaniała bajka dla najmłodszych. Do obejrzenia na Mini mini + Gdzie obejrzeć? Marta mówi Tytuł oryginalny: Martha SpeaksDługość odcinka: 11 min Bajka ta jest tak zabawna, sympatyczna i mądra, że aż czuję ekscytację, mogąc się podzielić z Wami tym tytułem. Marta to pozornie zwykły, fajny pies, jednak dzięki zupie literkowej, która trafia do jej głowy, Marta… nawija jak szalona. A że jest wyjątkowo mądrym, życzliwym i nieco naiwnym psem, przydarzają się jej różne przygody. Jej właścicielką jest Helenka, która ma fajnych, zabawnych przyjaciół. Cała bajka jest pełna humoru i życzliwości, a jej walorem edukacyjnym jest nie tylko nauka zachowań społecznych, ale przede wszystkim słów. Gdy tylko w bajce pojawia się niezrozumiałe słowo, wyjaśniane jest jego znaczenie. Oglądam ją chętnie z dziećmi, bo jest bardzo pozytywna i zabawna, a także pełna ironii z puszczonym okiem w stronę dorosłych. Nasze ulubione edukacyjne bajki dla dzieci: Raa Raa, mały, hałaśliwy lew Tytuł oryginalny: Raa Raa the Noisy LionDługość odcinka: 10 min Bardzo prosta w formie bajka, której głównym bohaterem jest hałaśliwy lew oraz jego przyjaciele z dżungli: Krokuś, Zebcia, Rafcia, Trąbuś i Uuu Uuu. Tym, co przyciąga w tej bajce, są dźwięki. Przy jej tworzeniu pracowali między innymi specjaliści od logopedii dziecięcej. Jest tu rytmika i magiczne fascynujące dźwięki. W każdym odcinku Raa Raaa rozwiązuje jakiś nieskomplikowany problem. Szuka przyjaciół, swojego głosu, czy przyczyny pojawienia się jakiegoś tajemniczego dźwięku. W bajce tej nic nie rozprasza dzieci, co sprawia, że dźwięki stają się najważniejsze. Oglądać w ciszy😊. Gdzie obejrzeć? Tomek i przyjaciele Tytuł oryginalny: Thomas the Tank Engine and Friends Długość odcinka: ok 10 min W tym zestawieniu Tomka nie mogło zabraknąć. Na wyspie Sodor pociągi wykonują różnorodne prace, a ich celem jest bycie pożytecznym i życzliwym. Tomek ma mnóstwo przyjaciół – innych pociągów, z którymi współpracuje. Są tu lokomotywy parowe, spalinowe, elektryczne, wąskotorowe, ale także wagony, statki powietrzne, wodne, żurawie i podnośniki oraz inne pojazdy. Występują również ludzie, którzy są jednak tłem dla przygód pociągów. Dzieci dzięki tej bajce poznają świat lokomotyw i przekonają się, że życzliwość i dobre serce oraz upór w dążeniu do celu i pracowitość przynoszą korzyści wszystkim. Gdzie obejrzeć? Ciekawski George Tytuł oryginalny: Curious GeorgeDługość odcinka: 22 min Przygody przesympatycznej małpki, która zgodnie z tytułem jest bardzo ciekawska. George odkrywa nie tylko to, do czego służą różne przedmioty, ale także poznaje ciekawych ludzi, miejsca, zawody i inne zwierzęta. Jest przy tym dość niefrasobliwy, ale bardzo sympatyczny. Tu małpka nie mówi, więc dzieci muszą uważnie obserwować rozwój wydarzeń i oprócz poznawania świata, uczyć się zależności przyczynowo-skutkowych. Oczywiście nie zdając sobie z tego sprawy. Gdzie obejrzeć? Klinika dla pluszaków Tytuł oryginalny: Doc McStuffinsDługość odcinka: 22 min Sześcioletnia Dosia z wielkim sercem i troską leczy swoje zabawki, w specjalnie przygotowanej w ogródku klinice. Przyszywa im łapki, ceruje dziury, skleja, dokręca, reperuje. Bajeczka oswaja dzieci z wizytami u lekarza, ale także uczy empatii. W leczeniu Dosi pomagają inne zabawki, które ożywają przy niej. Bardzo sympatyczna i ciepła bajka. Gdzie obejrzeć? Strażak Sam Tytuł oryginalny: Fireman SamDługość odcinka: 11 min Strażak Sam musi znaleźć się w tym zestawieniu, nie tylko dlatego, że jest to jedna z ulubionych bajek wielu chłopców, ale też dziewczynek, ale także z tego powodu, że ma mnóstwo walorów edukacyjnych, dotyczących bezpieczeństwa. To od Strażaka Sama dzieci nauczą się, jak postępować bezpiecznie z ogniem, dlaczego nie wolno beztrosko wychodzić w góry bez przygotowania, czy tego, co może prowadzić do pożaru lasu. Pierwsza pomoc i postępowanie w sytuacjach kryzysowych, a także sposoby na ich unikanie – oto przekaz Strażaka Sama. Dzielny lew Eryk Tytuł oryginalny: Dzielny lew ErykDługość odcinka: 4 min Polski serial animowany z 2015. Eryk to lew, który choć dzielny, czasem się czegoś boi. Taka postawa pokazuje dziecku, że każdy ma prawo obawiać się nowych sytuacji, co nie znaczy, że nie jest dzielny. Eryk boi się burzy, pierwszego dnia w przedszkolu, czy mycia głowy. Bajka dla najmłodszych – oswaja dzieci z sytuacjami, które mogą spotkać na co dzień i uświadamia im, że strach ma wielkie oczy. Jeśli więc macie przed sobą jakieś wydarzenie, wymagające oswojenia, przeglądnijcie odcinki „Dzielnego lwa Eryka”, być może będzie pomocny😊. Żółw Franklin Tytuł oryginalny: FranklinDługość odcinka: 21 min Żółw Franklin to niezwykle uroczy bohater, który ma swoich równie miłych przyjaciół. Poznaje świat wokół siebie, czasem zachowując się zabawnie, jak wtedy, gdy spotkawszy nietoperza, sam próbuje spać głową w dół, by sprawdzić, jak się czuje to stworzenie. Poznawanie świata – zwierząt, wydarzeń, zwyczajów – oto czego dzieci uczą się wraz z Franklinem. Wszystko w spokojnej, wolno płynącej fabule. Myszka w paski Tytuł oryginalny: Myszka w paskiDługość odcinka: min Doskonała bajka dla przedszkolaków, która nie tylko oswaja dzieci z tym miejscem, ale pozwala im się identyfikować z wydarzeniami, które przedstawia Myszka w paski. Większość z nich dzieje się właśnie w przedszkolu. Myszka w paski pokazuje różne sytuacje, jakie mogą się tam wydarzyć i uczy, jak na nie reagować. Od niej dzieci dowiedzą się także, jak bezpiecznie poruszać się po ulicy oraz czym są pieniądze. Jest to polski serial animowany, który porusza wszechstronne dzieciny życia, a wszystko na przykładzie dzieci z przedszkola. Trojaczki Tytuł oryginalny: Les TriplésDługość odcinka: 7 min Są takie bajki, które lubię bardziej niż inne. I Trojaczki do nich należą. Być może dlatego, że identyfikuję się z ich mamą😊? Choć ona samodzielnie wychowuje trójkę rozrabiaków, to jednak czasem czuję jej irytację😉. A same trojaczki są niezwykle rezolutne: dziewczynka i dwóch chłopców przeżywają różne przygody i jak to rodzeństwo – kłócą się i jednocześnie kochają nad życie. Bawią się, odkrywają i poznają świat, wyobrażając sobie czasem zupełnie niesamowite rzeczy. Idealna bajka dla rodzeństwa. Edukacyjne bajki dla najmłodszych dzieci Baby Einstein Tytuł oryginalny: Baby EinsteinDługość odcinka: 3,5 min Słuchajcie, przyznaję się bez bicia. Jak nie mam żadnej alternatywy i opadam z sił puszczam dzieciom odcinek Animal Farm. Junior aż podskakuje z radości. Siedzimy i nazywamy różne rzeczy, które pojawiają się na ekranie. W kategorii bajki dla najmłodszych dzieci – to naprawdę bardzo wartościowa pozycja i w niewielkich ilościach może być pomocna. Edukacyjne bajki dla najmłodszych dzieci – odcinki tematycznie TUTAJ Świat małego Ludwika Tytuł oryginalny: Louie’s WorldDługość odcinka: 10 min Edukacyjna bajka dla najmłodszych dzieci, która opiera się na otaczającym świecie. Podoba mi się minimalistyczna grafika i ciekawe wątki edukacyjne. Tę bajkę wyróżnia też bardzo spokojna muzyka o prostej kompozycji. Pamiętam jak Lilka uwielbiała ją oglądać. Do obejrzenia na Youtube Pocoyo Tytuł oryginalny: PocoyoDługość odcinka: 7min Bajka o chłopcu w niebieskim ubranku. Fabuła jest bardzo prosta, ale ciekawa. Nie ma tam szybkich zwrotów akcji, a jednak dzieci ją lubią. Do obejrzenia na Youtube To były nasze ulubione edukacyjne bajki dla dzieci. A Wy, co lubicie oglądać? A tu macie nasze ulubione Bajki dla dzieci Netflix Tu macie fajne, miłe i edukacyjne – Najlepsze bajki HBO GO Dla trochę starszych łapcie Seriale dla dzieci na Netflix Dla całej rodziny natomiast filmy znajdziecie we wpisie: Filmy familijne a tu Filmy dla dzieci a dla dorosłych Najlepsze seriale Netflix oraz Najlepsze seriale HBO GO Tu znajdziecie odpowiedź Jak wprowadzać dzieci w świat bajek Puffin RockTosia i TymekEkipa ChrumasaBingMother Goose ClubByło sobie życieCharlie i LolaNawet nie wiesz jak bardzo Cię kochamMarta mówiRaa Raa, mały, hałaśliwy lewTomek i przyjacieleCiekawski GeorgeKlinika dla pluszakówStrażak SamDzielny lew ErykŻółw FranklinMyszka w paskiTrojaczkiBaby EinsteinŚwiat małego LudwikaPocoyo Tagi: edukacyjne bajki dla dzieci bajki TV SMARTPARENTING - dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej Używamy plików cookie na naszej stronie internetowej, aby zapewnić Ci najbardziej odpowiednie wrażenia, zapamiętując Twoje preferencje i powtarzając wizyty. Klikając „Akceptuj wszystko”, wyrażasz zgodę na używanie WSZYSTKICH plików cookie. Możesz jednak odwiedzić „Ustawienia plików cookie”, aby wyrazić kontrolowaną zgodę. Złość jest naturalną rekcją człowieka na rozmaite sytuacje. Nie możemy sprawić, żeby zniknęła, zresztą wcale nie byłoby to dobre. Lepiej skupić się na tym, by dziecko nauczyło się wyrażać ją w sposób bezpieczny dla siebie i innych. Pomoże nam w tym bajkoterapia – metoda pracy z emocjami dzieci. Słuchając bajek terapeutycznych, dziecko ma szansę zrozumieć, skąd bierze się jego złość, jak rozpoznać, że się zbliża i w porę nad nią zapanować, tak by nie zamieniła się w destrukcyjny szał. Intensywne emocje Dziecku, któremu chcemy pomóc okiełznać złość, możemy przeczytać lub opowiedzieć bajkę o kimś, kto ma podobny problem. Na początku bajkowa postać nie radzi sobie z własnymi emocjami i ma z tego powodu sporo problemów – w domu, w szkole, w przedszkolu. Złoszczący się bohater bardzo spektakularnie wyraża swoją złość – krzyczy, tupie, może nawet pluć, rzucać przedmiotami czy bić innych. Rodziców często przerażają takie realistyczne opisy wybuchów złości i czytając, łagodzą je, żeby wszystko brzmiało trochę „grzeczniej”. Jednak w ten sposób odbierają bajce jej najskuteczniejszą broń – oddziaływanie poprzez prawdziwe emocje. Ich eskalacja jest potrzebna, aby mały słuchacz mógł zidentyfikować się z bohaterem i z całą intensywnością przeżyć jego trudną sytuację. Zresztą nie ma powodów do obaw – bohater bajki nie zostanie sam ze swoim problemem. Bajka terapeutyczna zawsze daje wsparcie, podsuwa realne pomysły na pokonanie kłopotów i szczęśliwie się kończy. Uwaga! Reklama do czytania Jak zrozumieć małe dziecko Poradnik pomagający w codziennej opiece Twojego dziecka Postać „eksperta” Bajkowy złośnik otrzymuje pomoc od innego bohatera opowieści, tzw. „eksperta” – to postać, która potrafi radzić sobie ze złością. Ekspertem może być człowiek – jednak raczej nie rodzic, już lepiej starsze rodzeństwo, babcia czy wujek. Lepiej jednak, gdy tę rolę odegra ulubiona zabawka, zwierzę, postać z książki czy z innej planety, a nawet mówiący przedmiot. Taki „ekspert” nie poucza i nie krytykuje małego złośnika, wręcz przeciwnie – okazuje mu zrozumienie. Dzięki temu dziecko słuchające bajki przekonuje się, że odczuwanie złości nie jest czymś złym, lecz naturalnym. Niewłaściwe może być jedynie zachowanie, którym rozzłoszczona osoba krzywdzi siebie lub innych – bicie, przezywanie, niszczenie przedmiotów. Bohater, a wraz z nim nasze dziecko, obserwując „eksperta”, uczy się właściwych reakcji na sytuacje, które zwykle prowadzą do napadu złości. Niemagiczne narzędzia pomocy Świat w bajkach terapeutycznych jest często fantastyczny – nie brak w nim wróżek, magicznych przedmiotów, mówiących zwierząt. Jednak to nie magia rozwiązuje problemy bohaterów – pomysły na okiełzanie złości są tu zawsze realne. Panna Burza, gdy wpada w gniew, liczy do dziesięciu i głęboko oddycha – to ją uspokaja. Wróżka Gburia-Furia, kiedy się złości, nie używa różdżki, lecz po prostu wychodzi do innej komnaty, by wyciszyć emocje w samotności. Tomek, sympatyczna pacynka z Pacynkowa, ma swoją „szufladę złości”, w której przechowuje przedmioty pomagające w sposób bezpieczny rozładować i wyciszyć złość. Bajkowych pomysłów „na złość” jest naprawdę sporo i wszystkie na miarę naszych dzieci. Rozmowa i zabawa Bajkoterapia to nie tylko czytanie i słuchanie bajek – to także to, co dzieje się później. Bardzo ważna jest rozmowa. Jeśli dziecko po lekturze bajki chce rozmawiać – koniecznie podejmijmy temat! Jednak bez moralizowania i pouczania, raczej słuchajmy i okazujmy zrozumienie. A jeśli dziecko milczy? Nie naciskajmy. Lepiej zaproponujmy zabawę w rysowanie własnej złości – jak mogłaby wyglądać, gdyby była zwierzęciem albo przybyszem z planety Emocji? Rysunek zwykle ułatwia rozmowę – można dopytać malca, dlaczego jego złość ma właśnie taki kolor i kształt, czy łatwo się żyje z taką złością, a do czego można ją wykorzystać i jak poskromić? Dobrym pomysłem na wspólną zabawę po bajce jest też pisanie listu do swojej złości lub wykonanie jej wizualizacji z gazet, balonów, masy solnej itp. A kiedy złość będzie już gotowa, może uda się z nią porozmawiać? Bajkoterapia pomaga nie tylko dzieciom, ale i rodzicom, warto więc, by i oni odważyli się zmierzyć z własną złością. Uwaga! Reklama do czytania Seria: Niegrzeczne książeczki Niegrzeczne dzieci? Nie ma czegoś takiego! Wierszyki bliskościowe Przytulaj, głaszcz, obejmuj, bądź zawsze blisko. Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli Rehabilitacja złości Jednym z zadań bajek terapeutycznych związanych z tematem złości jest przekonanie dzieci (a także rodziców), że kontrolowana złość jest człowiekowi potrzebna. Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby pewne sytuacje nie budziły w nas naturalnego odruchu złości – inni mogliby nas bezkarnie krzywdzić, nie potrafilibyśmy oburzyć się na widok niesprawiedliwości, zbuntować przeciw przemocy. Bez uczucia złości bylibyśmy potulni, bezkrytycznie ulegli, słabi, bezbronni, podatni na manipulację. Czy tego chcemy dla naszych dzieci? Z pewnością nie, zatem pozwólmy im na odczuwanie złości, uczmy jednak, jak ją kontrolować, by mogła stać się źródłem siły i energii. Bajka terapeutyczna. Opowieści z Pacynkowa „Tajemnica tatusiowej szuflady” Rano obudził mnie szum deszczu. – O nie, tylko nie to! – jęknąłem. – Przecież dziś sobota i mam jechać z rodzicami na wycieczkę rowerową! Szybko wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem do okna, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście pada. Miałem nadzieję, że deszcz tylko mi się przyśnił. Ale to nie był sen. Deszcz padał naprawdę. I to porządnie. W naszym ogródku zrobiła się ogromna, błotnista kałuża, w której smętnie pływała moja konewka. – Jeżeli podobnie wyglądają ścieżki rowerowe w naszym lesie, to o wycieczce mogę zapomnieć! – pomyślałem. – Czy musiało się rozpadać akurat dziś?! Ze złości coś piekło mnie w gardle. Chciało mi się płakać. – Wstrętny, okropny, paskudny deszcz! Co on sobie myśli! – wycedziłem przez zęby i tupnąłem. A potem poszedłem do kuchni, żeby przytulić się do mamy. To zawsze pomaga. Ale wyobraźcie sobie, że w kuchni zamiast mamy stała pani Basia, nasza sąsiadka! Okazało się, że mama została pilnie wezwana do pracy, a tata niespodziewanie musiał pojechać do chorego kota babci Jadzi. Bo tata jest weterynarzem, czyli takim lekarzem od zwierząt i czasami jeździ do swoich pacjentów. Nie było więc ani mamy, ani taty. Tylko pani Basia. Ale do niej jakoś nie miałem ochoty się przytulać. – Jak oni mogli wyjść i mnie zostawić! – pomyślałem ze złością. Byłem tak wściekły, że nie mogłem zjeść śniadania. Po godzinie w brzuchu burczało mi już tak głośno, że pani Basia się przestraszyła. Myślała, że to nadciąga burza, taka z piorunami. A kiedy zorientowała się, że to nie burza tylko mój brzuch, zrobiła mi kanapki z dżemem. Spojrzałem na te kanapki i poczułem, jak wzbiera we mnie nowa fala straszliwego gniewu. Przecież ja nie lubię kanapek z dżemem! A w ogóle to w sobotę mama zawsze robi mi jajecznicę! Ależ byłem wściekły! I głodny! Miałem ochotę wyć i wrzeszczeć, gryźć i kopać! Moje ręce same zacisnęły się w pięści, czułem, że płoną mi policzki, a w brzuchu dzieje się coś dziwnego. – W sobotę nie jem kanapek! – krzyknąłem, a potem, niewiele myśląc, zrzuciłem talerz ze stołu. Pani Basia zmarszczyła brwi i kazała mi podnieść kanapki. – Uuuaaa! – zawyłem. – Nie będę niczego podnosił! Niech sobie pani sama sprząta! – wrzeszczałem i tupałem. Przez głowę przebiegła mi myśl, że może powinienem przestać, ale nie dałem już rady. Krzyczałem dalej, a w końcu pokazałem pani Basi język i wybiegłem z kuchni. Ukryłem się w przedpokoju, w szafie między kurtkami i rozpłakałem się. Czułem się okropnie. Nie mogłem sobie darować, że znów dałem się ponieść złości. Bo, prawdę mówiąc, to nie był pierwszy raz… Kiedyś tak się zezłościłem, że ugryzłem moją koleżankę Zośkę, a innym razem zburzyłem Karolowi zamek z klocków, zdarzyło mi się też w straszliwej złości pomazać notes taty, a nawet kopnąć mamę. Tak, tak, jestem nerwusem – a przynajmniej tak mówi o mnie Zośka. – Ale ja wcale nie chcę aż tak się złościć! – pomyślałem i poczułem się jeszcze gorzej. Nagle usłyszałem, że otwierają się drzwi. To wrócił tata. Chwilę szeptali coś z panią Basią, a potem tata podszedł do mojej szafy. Pomyślałem, że tata nakrzyczy na mnie za te zrzucone kanapki i postanowiłem, że nie wyjdę z szafy. – Tomku, jesteś tam? – zapytał tata. – Tak – burknąłem. – I już tu zostanę … – dodałem stanowczo. Znów poczułem złość. Było tak, jakbym miał w brzuchu wielki, nadmuchany balon – balon złości. – Hmm…, wygląda na to, że jesteś bardzo zdenerwowany – stwierdził spokojnie tata i usiadł obok szafy. Ucieszyłem się, że tak sobie usiadł obok. I że nie robi mi wymówek. Poczułem, że chcę mu opowiedzieć, co się stało. Pomyślałem, że to zrozumie. – Pani Basia dała mi kanapki z dżemem! A ja przecież chciałem jajecznicę! I nie mogłem się przytulić do mamy, a ciebie nie było! I padał deszcz! – krzyknąłem i parsknąłem jak rozzłoszczony smok. Od razu zrobiło mi się lżej, zupełnie jakby z mojego balonu uszło trochę złości. – Widzę, że sporo się wydarzyło i jesteś naprawdę wściekły. Nie spodziewałeś się, że rano zastaniesz w kuchni panią Basię zamiast mamy, a potem kanapki zamiast jajecznicy. I byłeś głodny, a to bardzo nieprzyjemne uczucie. A na dodatek ten deszcz… Wiem, że bardzo cieszyłeś się na naszą wspólną wycieczkę rowerową, dlatego rozzłościło cię, że pada deszcz i rodziców nie ma w domu. – Tak, kiedy zobaczyłem za oknem tę wielką kałużę, od razu pomyślałem, że nigdzie nie pojedziemy… – powiedziałem, ale urwałem, bo znów zachciało mi się płakać. – I poczułeś się rozczarowany, a potem wściekły. Mnie też rozzłościł dzisiejszy deszcz – powiedział tata. – Ale nie zrzuciłeś swojego śniadania na podłogę… – westchnąłem. – Nie, ale zajrzałem do szuflady złości – powiedział tata tajemniczym głosem, jakby chciał wyjawić mi największy sekret. – Szuflada złości? A co to takiego? – spytałem przejęty i czym prędzej wygramoliłem się z szafy. Tata wziął mnie za rękę i poszliśmy do jego pokoju. Usiedliśmy przy biurku. Przytuliłem się do taty z całych sił. Znów przypomniała mi się ta wycieczka rowerowa. – Byłem rano strasznie wściekły… – szepnąłem. – Jak głodny lew? – zapytał tata. – Uhm – przytaknąłem. – I jak rozwścieczony tygrys, i jak niedźwiedź wyrwany z zimowego snu, i jak wilk, któremu ktoś ukradł obiad! – krzyknąłem i uśmiechnąłem się, bo rozbawiło mnie to wymyślanie wściekłych zwierząt. Tata pogłaskał mnie po głowie i rzekł: – Kiedy byłem mały, wylałem mojej niani zupę na głowę, bo kazała mi zjeść dziesięć dodatkowych łyżek, strasznie się wtedy rozzłościłem. No i wciąż gryzłem moją siostrę Marysię. – Ciocię Isię, dlaczego? – zainteresowałem się, bo ja też miałem na sumienie niejedno ugryzienie. – Z różnych powodów. Pamiętam, że kiedyś wrzuciła do ogrodowej studni trąbkę, którą dostałem od dziadka. Wściekłem się tak bardzo, że w nocy obciąłem jej warkocze! – zachichotał tata. – Naprawdę?! – nie mogłem uwierzyć. – Nigdy bym nie pomyślał, że ty też się kiedyś złościłeś tak jak ja. – O, pewnie, że się złościłem! I złoszczę się nadal. Każdy się czasem złości, synku. To zupełnie normalne, choć nieprzyjemne. – Ale teraz nikogo nie gryziesz, tato… – To prawda, Tomku. Kiedy jestem na kogoś bardzo wściekły, nie gryzę go i nie kopię, tylko jak najszybciej kończę rozmowę i wychodzę do innego pokoju. Bo gdy jestem zły, wolę pobyć sam. Otwieram wtedy moją szufladę złości – i tata wskazał na ogromną szufladę pod biurkiem. – To, co trzymam w tej szufladzie, uspokaja mnie – wyznał. – Pokażesz mi, co trzymasz w swojej szufladzie złości?! – poprosiłem i spojrzałem na tatę błagalnie. No i tata otworzył szufladę. – Mam tu papier i kolorowe flamastry. Lubię pisać listy do mojej złości, a potem je drę albo gniotę! Uwielbiam gnieść papier! – powiedział tata. I rzeczywiście w szufladzie leżało kilka zgniecionych, papierowych kulek. Wyglądały jak śnieżne kule oczekujące na bitwę. Tata wyjął jedną kulę, wycelował i bezbłędnie trafił do kosza na śmieci. – Ja też mogę spróbować? – zawołałem z entuzjazmem. Tata zgodził się i urządziliśmy sobie zawody w rzucaniu papierowych kul do kosza na śmieci. Fajna zabawa, mówię wam. A potem dalej oglądaliśmy zawartość tatusiowej szuflady. Była tam jeszcze taka mała piłka do ugniatania i organki. A na samym dnie szuflady leżał niewielki rulonik starannie zawiązany złotą tasiemką. – A to? Co to jest? – spytałem. Tata uśmiechnął się czule. – To listy od twojej mamy. Kiedy je czytam, przypominam sobie, że świat jest bardzo piękny. I że jest ktoś, kto mnie kocha, nawet jeśli czasem złoszczę się i krzyczę. – Napiszesz dla mnie taki list tato? Włożę go do mojej szuflady złości. Chcę mieć taką szufladę, pomożesz mi ją przygotować? – poprosiłem. A tata zwichrzył moją rudą czuprynę i rzekł: – Miałem nadzieję, że mnie o to poprosisz! I cały wieczór szykowaliśmy moją własną szufladę złości! Wszystkie prawa zastrzeżone dla „LIBERI” K. Klimowicz i P. Klimowicz Sp. J. z siedzibą w Warszawie. Foto

co to znaczy bajeczki dla grzecznych dzieci