5.Tentego cafe&restaurant. Tentego cafe&restaurant to lokal, który zamyka nasz ranking najlepszych lokali w mieście Bydgoszcz. To miejsce nadano mu nie bez powodu, dlatego że cechą szczególną Tentego cafe&restaurant jest serwowanie jedzenia w późnych godzinach wieczornych. Osoby, które kochają wieczorne ucztowanie wiedzą, jak
Niewiele tego, a szkoda. Rejs, Dyspensa, Antidotum w moim mniemaniu to puby, z przekąskami, a nie miejsce, gdzie można zjeść. Jeszcze przyszedł mi do głowy Kabaret, mieli tam kilka dobrych rzeczy do zjedzenia, ale to pub. A o miejscu w Białymstoku, do którego można przyjść powiedzmy o 2 w nocy i zjeść na poziomie, to nawet nie
Marta i Ania mieszkają właśnie w tym regionie Włoch i zgodziły się uchylić nam rąbka tajemnicy lombardzkiej kuchni. Co zjeść w Lombardii Marta Maj, Majowa Italia. Z wykształcenia socjolog z zacięciem turystyczno – (kulturo) – poznawczym, pilot wycieczek, instruktor narciarski oraz trener siatkówki we włoskiej Federacji.
Kuchnia w pełni poświęcona weganom jest w Białymstoku jedna. Przy ul. Sienkiewicza mieści się Krowarzywa. Wszystko, co serwuje vegebar, jest w 100 proc roślinne i tworzone z troską o zwierzęta i środowisko naturalne. Zobacz też:Kuchnie świata w Białymstoku. Gdzie można spróbować smaków gorącego Meksyku, Dalekiego Wschodu albo
Dietetyczna kolacja powinna być lekka i złożona z pełnowartościowych składników, takich jak mięso lub ryby, warzywa i zdrowe węglowodany. Wbrew pozorom nie można pomijać tego posiłku ani spożywać go o godzinie 18:00, jak kiedyś nam wmawiano. Zdrowa kolacja, zjedzona ok. 2-3 godziny przed snem, zapobiegnie napadom obżarstwa i
jelaskan bentuk pameran berdasarkan tempat dan waktu pameran. W Białymstoku jest mnóstwo lokali, w których można zjeść dobrze, jednak czasami trzeba za to sporo zapłacić. Portal Trip Advisor przygotował ranking restauracji w naszym mieście, oparty na recenzjach konsumentów, w których można zjeść najlepiej, nie płacąc za to zbyt drogo. Zobaczcie Top 20 restauracji pod względem dobrego stosunku ceny do jakości. Aby zobaczyć zestawienie, przejdź do następnego slajdu. pixabayPo ponad pół roku można wreszcie zjeść w środku restauracji. Portal Trip Advisor przygotował ranking restauracji w Białymstoku, oparty na recenzjach konsumentów, w których można zjeść najlepiej, nie płacąc za to zbyt drogo. Zobaczcie Top 20 restauracji pod względem dobrego stosunku ceny do 29 maja restauracje znów przyjmują gości w swoich progach. To dobra okazja, by zobaczyć ranking lokali serwujących dobre, ale niedrogie potrawy w naszym Trip Advisor zbiera opinie od użytkowników, klientów restauracji, by poźniej wystawić swój własny ranking. Sprawdźcie gdzie w Białymstoku można smacznie zjeść, nie przepłacając zbyt wiele. Zapraszamy do galerii, by zapoznać się z aktualnym rankingiem białostockich restauracji. Najlepsze restauracje w woj. podlaskim wg. TripAdvisor - AKT... Zobacz też: Ewelina Łapińska - białostoczanka w Top Chef Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Jeśli czytaliście mój PRZEWODNIK KULINARNY PO BIAŁYMSTOKU to wiecie, że stolica Podlasia jest bardzo smaczna. Podobnie rzecz się ma z kawiarniami i cukierniami – mamy trochę perełek! Ci z Was, którzy tu czasem zaglądają, wiedzą doskonale, że dzień bez kawy to dzień stracony – gorszy może być tylko dzień ze złą kawą i mało co potrafi bardziej popsuć mi humor. Dlatego zawsze w podróży szukam ciekawych kawiarni, zapalonych baristów i kawowych pasjonatów, dla których życie kręcił się wokół robusty i arabiki. Siłą rzeczy temat wpadł więc na tapetę w Białymstoku – początkowo planowałem jeden wielki tekst o białostockiej scenie foodowej, ale podlaskie kawiarnie okazały się tak bardzo fajne, że w pełni zasłużyły na osobny, kawowy tekst. Zatem zapraszam mili państwo na kawę i ciacho do Białegostoku! Treści, które dla Was tworzę są darmowe,dlatego będzie mi bardzo miło, jeśli w zamianza korzystanie z nich - i smaczną drożdżówkęw Białymstoku - postawicie mi wirtualną kawę. Dzięki!Młynowa 40Nowa miejscówka w Białymstoku - tak piękna i w moim guście, że mnie wmurowało w progu. Jasna i czysta przestrzeń, biel i ciepłe drewno, po środku wielki stół. No uwielbiam! To nie tylko kawa, a przede wszystkim... piekarnia. w Młynowej 40 wypiekają świetne ciasta, bułki i drożdżówki, więc wpadnijcie tu raczej na bułę z kawą niż na odwrót. Rzecz warta zapamiętania: możecie tu dostać MARCINKA, kultowe ciasto z Podlasia, którego w kawiarniach nie widziałem! Doceńcie trud młynowych piekarzy, bo marcinka robi się z kilkunastu cieniutkich blatów kruchego ciasta, przełożonych kremem z kwaśnej śmietany. niż chlebPowiem tak: jeśli lubicie drożdżówki z cynamonem, MUSICIE TU ZAJRZEĆ. Chyba nigdy i nigdzie nie jadłem tak puszystej, delikatnej, kremowej, praktycznie rozpuszczającej się w ustach drożdżówki z cynamonem w boskiej, oblepiającej palce polewie. OMG. Do tego mnóstwo innych, ciekawych wypieków (na przykład kardamonki z pistacjami albo drożdżówki pomarańczowe z orzechami włoskimi, sic!), domowe pasty, dżemy i masła orzechowe oraz pieczywo. Idźcie tam!Sztuka chleba i winaDostaje ode mnie propsy nie tylko za wypieki (ich flagowy, wielki, okrągły chleb pszenny z rumianą, chrupiącą w kosmos skórką to MUST), ale przede wszystkim za hitową półkę z winem. To w zasadzie regał, który zajmuje całą ścianę i na którym - od podłogi po sufit - znajdziecie najlepsze wina ze świata. Właściciele wino uwielbiają i wiedzą, co dla Was zdobyć - podpytajcie o świetne wina naturalne. No kochom! Baristacja Przeuroczy coffeeshop, który nęci zapachem kawy. I wypieków, bo to również piekarnia. Brownie można zjeść wegańskie (ale niekoniecznie), ciasteczka słodzone miodem, a kawę wypić szybko i po prostu albo trochę powydziwiać – bariści chętnie podpowiedzą Wam to i owo o mieszankach ziaren, przygotują kawę na jeden z alternatywnych sposobów (na przykład chemexa albo dripa) albo podadzą zimniutkie cold brew. I uwielbiam rower na ścianie! Fly High Coffee To przeładna miejscówka w sercu centrum, przy mojej dawnej trasie do podstawówki – nie żeby był to jedyny powód do jej odwiedzenia, ale zachwyciło mnie, jak zmieniła się okolica XD. Do świetnego cold brew zaserwowałem sobie jagodziankę, bo miejsce słynie z wypiekanych na miejscu drożdżówek – i słusznie, bo była to jedna z lepszych słodkich bułek, jakie jadłem (no, może tylko do neapolitańskiej sfogliatelli było jej daleko). W karcie znajdziecie też parę dań obiadowych (zbędnych, moich zdaniem, jak kawiarnia to kawiarnia, ale najwyraźniej jest takie zapotrzebowanie), a obsługa może się na trochę zjeżyć na widok aparatu – kompletnie nie wiem po co, skoro człowiek chce puścić w świat info o tak fajnym miejscu. Trzymam kciuki i więcej luzu! Kafejeto Miejsce warto odwiedzenia, bo – po pierwsze – sami wypalają kawę (możecie z resztą zaopatrzyć się w paczkę), a po drugie, są też cukiernią i tworzą przepiękne i naprawdę dobre ciastko-desery. Serwują też z nalewaka kawę spienianą azotem, a wierzcie mi, nic nie chłodzi lepiej w gorący dzień. Stylistycznie lokal to trochę nie moja bajka, ale na kawę i ciastko na wynos będę zaglądał! Cukiernia Pani K Byłem sceptyczny (choć sam nie wiem, dlaczego), ale dostałem kilka rekomendacji, więc głupio było nie spróbować. Trochę poza centrum miasta, niepozornie wciśnięta między inne lokale na osiedlu mieszkaniowym, bardzo zaskakuje – ładniutkim wnętrzem i obłędnym sernikiem (kultowy sernik Pani K). To mocne słowa, wiem, ale w pełni zasłużone. Gdybym miał się przyczepić, to tylko do spodu – po co tam przemysłowe ciasteczka Oreo, nie wiem. Wrócę na pewno, bo lodówka krzyczy ciastkami i deserami od samego progu. Cukiernia Madeline Cukierkowa, kolorowa, słodka, że oh i ah – malutka cukiernia, która zasłynęła eklerkami i ptysiami: tak odpimpowanymi, że czasem głowa mała! Owoce, kwiaty, kremy, nugaty, pudry, sosy i musy – do wyboru i do koloru, choć moim zdaniem czasem ciut za drogo. Przeuprzejma i uśmiechnięta obsługa sprawiła, że to było najprzyjemniejsze doświadczenie cukierniane, jakie miałem w życiu. I te tartaletki z kwiatami… <3. Cukiermania Słodko i Zdrowo Zajrzałem kompletnie przypadkiem - przechodziłem obok i przez szybę zaśpiewała do mnie jakaś babeczka. Fajna opcja, bo poza słodyczami typu standard (dużo cukruuuu, glutenu i laktozy <3) mają całą gablotę pozycji fit: bez glutenu, bez cukru, z różnymi słodzikami, bez poszczególnych alergenów i tak dalej - jednym słowem, KAŻDY, nawet najbardziej wybredny czy ograniczony dietą fan słodyczy znajdzie tu coś dla siebie. /www/ White Bear Coffee Nowe sztosik miejsce na kawowej mapie Podlasia: przytulna kawiarnia z fajnym wypiekami (na przykład z mąki orkiszowej) w samym sercu Białegostoku. Są fajni podwójnie: nie tylko serwują dobrą kawę, ale sami ją wypalają - w palarni, która też mieści się centrum miasta, więc jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o kawie, jej wypalaniu, spróbować różnych mieszanek albo kupić sobie do domu jakiś kawowy sprzęt (ekspres, drip, chemex czy po prostu paczkę podlaskiej kawy ;)), wpadnijcie TU. Na duży plus: sprzedają świetne ekokubki z bambusa! Więc jeśli lubicie kawę na wynos, weźcie jeden na pamiątkę. W centrum mają dwie kawiarnie. La Kafo Opcja w gratisie, jeśli nie planujecie na razie wycieczki na Podlasie: bo to nie kawiarnia, a palarnia kawy, a do tego z Augustowa, a nie Białegostoku. Swoje ziarna sprzedają online (KLIK), więc możecie bez trudu - gdziekolwiek mieszkacie - zaopatrzyć się w paczkę... podlaskiej kawy ;). Poznałem jej właścicieli podczas ostatniego białostockiego Podlaskiego Śniadania Mistrzów i są tak fajni, że nie mam pytań (do kawy też nie!). To co, wpadacie do Białegostoku na kawę i ciacho? A może znacie inne miejsce warte uwagi? Dajcie koniecznie znać!
Od kuchni Restauracje autor: Anna Kraśnicka Kuchnia podlaska wkroczyła na kulinarną mapę Polski stosunkowo niedawno, ale o jej wielkim potencjale szybko zaświadczyli kucharze rangi światowej. Pod hasłem kuchnia podlaska kryją się bowiem unikatowe potrawy z całego województwa, które od setek lat jest miejscem styku różnych kultur i religii. Wielowiekowa obecność Żydów, Tatarów oraz współistnienie mniejszości białoruskiej, ukraińskiej i litewskiej wywarło ogromny wpływ na to jak się u nas gotuje. Właśnie w Podlaskiem skosztujecie potraw zupełnie nieznanych w innych częściach kraju, których nazwy będą nieco egzotyczne, a składniki oparte na tym co rodziła podlaska ziemia. Jedna z edycji prestiżowego wydarzenia kulinarnego Cook it raw miała miejsce na Suwalszczyźnie – to właśnie wtedy, w 2012 r. dowartościowaliśmy się jako region idealnie wpisujący się w hipermodny trend o nazwie SLOW FOOD. Nasze gospodynie nawet nie wiedzą, że gotują trendi! Kuchnia podlaska jest od wieków taka sama: prosta, oparta na lokalnych produktach sezonowych, pożywna i co najważniejsze… smaczna! Gdzie zjeść na Podlasiu? Polecam 6 wyjątkowych restauracji. Zakładając, że skorzystacie z naszego przewodnika: Podlasie na weekend: co zobaczyć? podpowiemy Wam gdzie warto wstąpić na obiad i jakich potraw koniecznie spróbować. 1/6 Białystok: Restauracja Tygiel Białystok to prawdziwa obfitość restauracji, barów, knajpek i kawiarenek. Wybór jest ogromny. Ostatnio na kulinarną scenę stolicy podlaskiego wkroczyła niewielka restauracyjka o nazwie Tygiel. Nie sposób jej nie znaleźć, mieści się na Rynku Koścuszki, czyli w samym sercu miasta. fot. Joanna Orłowska Fotografia Karta jest krótka, ale jakże treściwa, menu to prawdziwy tygiel. Zamieszkujące Białystok cztery kultury i czteru kuchnie: ewangelicka, żydowska, prawosławna i tatarska. Każda z nich jest reprezentowana przez wyjątkowe dania. Przykładowo kuchnia wschodnia (prawosławna) to pożywna soljanka lub wędzony węgorz na blinach, są też sztandarowe na Białorusi draniki czyli... placki ziemniaczane. Jak przystało na restaurację wszystkie te z pozoru proste dania są serwowane w bardzo wykwintnej formie. Zadbano tak o smak, jak i o wygląd. Rekordową popularnością cieszy się tatar z Bohonik – doskonałej jakości mięso w towarzystwie domowej musztardy i borowików z podlaskich lasów to gratka dla fanów wołowiny! Kuchnia starozakonna to kugel, czulent i kawior żydowski. Wisienką na torcie jest muzyka w Tyglu. Nie usłyszycie tutaj Shakiry, ale przedwojenne szlagiery np. Mieczysława Fogga. 2/6 Supraśl: Restauracja Prowincja Jeżeli jesteście w centrum uzdrowiska Supraśl to waszą uwagę napewno przykuje przedwojenny Dom Ludowy (a powojenne Kino Jutrzenka). Dziś ten pięknie odrestaurowany, rzadki przykład modernizmu drewnianego, jest dumą miasteczka. W 2016 r. został uhonorowany nagrodą dla najlepiej odrestaurowanego budynku drewnianego w Polsce. W jednej z sal mieści się Restauracja Prowincja (kto i jak tam gotuje przeczytacie w dłuższej recenzji: Podlasie na weekend: obiad w Prowincji). fot. ZagataPhoto, Kolekcjoner Kadrów Niewielkie i dość skromnie urządzone wnętrze kryje bogactwo podlaskich smaków. Właściciele korzystają z lokalnych tradycji i produktów regionalnych. Trzeba przyznać, że kucharze nie boją się tutaj eksperymentów! Jesienią w menu był np. hummus z fasoli, nigdzie indziej na Podlasiu nie zjecie sałatki z ozorem wołowym... W karcie zawsze znajdziecie ser koryciński, żur, smalczyk i piwa kraftowe produkowane w Podlaskiem. Warto na deser zamówić sękacza, który jest wypiekany w Prowincji w tradycyjny sposób. To dziś prawdziwa rzadkość – proces ten jest bowiem skomplikowany – sękacze wypieka się na rożnie nad ogniem zaś receptury są pilnie chronione. Prowincja ma też tę zaletę, że jest otwarta do 1:00 w nocy, chyba najdłużej w Supraślu. 3/6 Tykocin: Restauracja Tejsza Jeżeli szukacie restauracji nowoczesnej, antyseptycznej to nie jest miejsce dla Was! W piwnicy Domu Talmudycznego, tuż obok XVII-wiecznej synagogi znajduje się najstarsza restauracja w Tykocinie. Istnieje nieprzerwanie od 1978 r.! Docenili ją znawcy kuchni żydowskiej, bywał tu Robert Makłowicz, ale też tysiące turystów, którzy zaświadczają o wyjątkowości tego miejsca. Tejsza ma swój vinatge klimat i stałe menu. Karta nie jest długa, decyzję podejmiemy szybko. Mimoże że nie pozorna, docenili ją znawcy kuchni żydowskiej. Bywał tu Robert Makłowicz, ale też tysiące turystów podkreślający wyjątkowość tego miejsca. fot. iwona _ kellie/ Należy pamiętać, że kuchnia żydowska lubi słodkie dodatki takie jak miód, rodzynki i inne bakalie. Bez wątpienia sztandarowym daniem w Tejszy jest cymes świąteczny. Możemy go zamówić z kuglem i wtedy najemy się pod korek. Cymes to wyśmienity gulasz wołowy, a kugel to babka ziemniaczana. Wołowina rozpływa się w ustach, a babka jest sprężysta i nie przepieczona. Przystawki też są świetne – warto zamówić wątróbkę i śledziki po żydowsku. Niepowtarzalny smak mają kreplechy (pierogi) z Tejszy, które były nawet nominowane w konkursie na Podlaską Markę Roku. Wszystko to popijecie domowym kompocikiem lub czerwonym, koszernym winem. Dania domowe kuchni polskiej również są smakowite, to opcja dla gości, którzy nie znoszą rodzynek i miodu z mięsem. 4/6 Szlak Tatarski: Restauracja Tatarska Jurta Być na Podlasiu i nie zjeść w Tatarskiej Jurcie w Kruszynianach – wręcz nie wypada. To miejsce kultowe i bardzo oblegane. Jeżeli będziecie mogli wybierzcie termin mniej popularny niż długi weekend majowy, kiedy to przed drzwiami Jurty stoi ogonek głodnych turystów. fot. Gutek Zegiert Z całej gamy potraw kuchni tatarskiej powinniście zjeść pierekaczewnik. To wyrób niepowtarzalny: zarejestrowany w UE przez właścicielkę Restauracji Tatarska Jurta jako produkt regionalny o wielowiekowej tradycji. Aby zrobić pierekaczewnik trzeba się mocno napracować! Na stronie z opisem produktu czytamy co stanowi o unikalności potrawy: „…wielowarstwowa struktura będąca rezultatem układania na sobie cienkich (prawie przezroczystych) warstw ciasta. Efekt ten uzyskuje się poprzez bardzo dokładne rozwałkowywanie ciasta. Po ułożeniu wszystkich warstw oraz farszu całość zwija się w rulon. Dzięki temu w przekroju widoczne są charakterystyczne dla pierekaczewnika liczne warstwy ciasta i nadzienia ułożone na przemian. Po upieczeniu pierekaczewnik swym wyglądem przypomina muszlę ślimaka. Smak w zależności od nadzienia jest pikantny lub słodki. Produkt podaje się tradycyjnie na ciepło, dzięki czemu jego poszczególne warstwy rozdzielają się i stają się lekko chrupiące.” Gdybyście trafili do Tatarskiej Jurty a pierekaczewnika akurat nie było (schodzi na pniu) to koniecznie przetestujcie manty na słodko, jagnięcinę lub kołduny. Tak po prawdzie każda z tradycyjnych tatarskich potraw jest warta spróbowania. 5/6 Kraina Otwartych Okiennic i region Puszczy Białowieskiej: Restauracja Carska Stacja Białowieża Towarowa wybudowana w 1903 r. jako dworzec pomocniczy odciążający ruch, po wojnie i w latach 90. XX w. systematycznie popadała w ruinę. Po zamknięciu nierentownej linii kolejowej zdawało się, że los budynku jest przypieczętowany. Jednak ostatecznie, po wielu perypetiach trafił w dobre ręce i dziś Dworzec Białowieża Towarowa mieści zjawiskowo urządzoną Restaurację Carską, apartamenty w wieży ciśnień oraz „pokoje” w oryginalnych, zabytkowych wagonach. Jednak Carska to nie tylko wnętrze jak z bajki, to przede wszystkim wykwintna kuchnia, godna carskiego podniebienia. fot. restauracja Carska Jeżeli polujecie na coś ekstremalnie wyjątkowego to miejsce dla Was – gdzie indziej można znaleźć na stałe w menu grasicę cielęcą? Ta wyjątkowa przystawka jest flambirowana wódką żubrówką i aromatyzowana trawą żubrową. Wręcz rozpływa się w ustach! Wśród dań głównych perliczka, jagnięcina i jesiotr. Wśród deserów o zawrót głowy przyprawia mus chałwowy z paloną białą czekoladą i prażonym sezamem. Warto wcześniej zrobić rezerwację – miejsce jest oblegane zwłaszcza w niedziele i długie weekendy. 6/6 Nadbużańskie Podlasie: Folwark Księżnej Anny Zwiedzając Nadbużańskie Podlasie będziecie przejeżdżać przez Siemiatycze. Polecam gorąco Folwark Księżnej Anny w Anusinie. To jeszcze mało znane miejsce, ale już docenione! Znalazło się na liście Gault&Millau Polska. Oprócz klasyki podlaskiej tj. babki ziemniaczanej, kartaczy, kapusty czy policzków wołowych zjecie tam np. popularne jeszcze przed wojną, a dziś zapomniane cynaderki, czyli nerki cielęce w aromatycznym sosie. fot. Miśko Collective (w tym zdjęcie główne) Poza tym każda potrawa ma jakiś lokalny bonus – smalec jest najzdrowszy, bo gęsi, buraczki są z własnego ogrodu, nalewki to produkcja miejscowa. No i na koniec deser. Beza Księżnej Anny… Najlepsza jaką w życiu jadłam! Lokal jest nowy, ale gustownie urządzony na wzór dawnych dworów. Obsługa dwoi się i troi, aby zaprezentować swoje wyjątkowe smaki. Kuchnia jest wyraźnie inspirowana staropolską tradycją szlachecką i bazuje na produktach regionalnych. Anna Kraśnicka Autorka poczytnego bloga który popularyzuje wielokulturowość i walory przyrodnicze województwa podlaskiego. Licencjonowany przewodnik – opowie o lokalnych tajemnicach, zabierze tam, gdzie bywają tubylcy, pokaże miejsca, do których sami nie dotrzecie. TAGI: Podlasie, Podlasie na weekend, weekend na podlasiu, Białowieża, Białystok, Supraśl, Tykocin, Kraina Otwartych Okiennic, PUSZCZA BIAŁOWIESKA, Restauracja Prowincja, Restauracja Carska Polecamy W podróży Polska Podlasie na weekend: co zobaczyć? 5 miejsc, które pokażą wam jak ezgotyczna potrafi być Polska Podlasie to slow life w szczerym, codziennym wydaniu. Jeśli chcecie naprawdę odpocząć, a przy okazji zobaczyć kawałek wielokulturowej Polski to tylko tutaj. Od kuchni Restauracje Podlasie na weekend: obiad w Prowincji To doskonały pretekst do weekendowego wypadu na Podlasie. W Prowincji zjecie lokalne przysmaki okraszone fantazją tutejszego szefa kuchni. Dodatkowo wiosną i latem możecie trafić na jakieś kulturalne wydarzenie. W hotelu Siedliska Noclegi na Podlasiu: 4 miejsca, które wychodzącą daleko poza termin agroturystyka Na weekend lub wakacje, na szybki reset lub po inspirację. Polecamy noclegi na Podlasiu, w których będziesz dobrze spał, ale też jadł, odpoczywał i bawił się. W podróży Polska Dzieje się Aktywnie na Podlasiu: gdzie na spacer, rower i kajak Możliwości aktywnego spędzania czasu na Podlasiu jest mnóstwo. Każdy, kto zechce się tu zrealizować sportowo, znajdzie coś dla siebie. Zostań z nami Zapisz się do Newslettera
Białystok to miasto naszego dzieciństwa i darzymy je szczególnym sentymentem. To przecież stolica babki i kiszki ziemniaczanej, orzeźwiającej buzy z kaszy jaglanej. To miejsce w którym ser koryciński jadło się zanim stał się hipsterskim wszędobylskim serem naszpikowanym ziołami prowansalskimi czy suszonymi pomidorami dla podbicia ceny. Esperanto to sztuczny, międzynarodowy język stworzony przez Ludwika Zamenhofa, który był białostocczaninem. Stąd nazwa kawiarni, która powstała w miejscu dawnej kawiarni Ratuszowej. Jej właściciele byli pierwszymi białostockimi restauratorami, którzy zdecydowali się na wskrzeszenie przedwojennych przepisów - buzy i białysów. Buza to napój na bazie kaszy jaglanej, który świetnie orzeźwia i rewelacyjnie smakuje z chałwą. Przywędrował do przedwojennego Białegostoku z Macedonii. Więcej o buzie możecie przeczytać w naszym poście TUTAJ. Z kolei białysy to przedwojenne białostockie bułki z cebulą wypiekane i sprzedawane przez Żydówki. Moja babcia zawsze wspominała, że w sobotę rano Żydówki przychodziły z koszykiem pełnym świeżych, pachnących bułek. Wraz z Żydówkami, zniknęły z Białegostoku białysy. W Esperanto możecie ich spróbować (choć trzeba przyznać, że nie zawsze smakują rewelacyjnie). Esperanto to też niezłe miejsce na spróbowanie babki ziemniaczanej w wersji de luxe - z sosem grzybowym i ogórkami kiszonymi. Choć w białostockich domach babkę zwykle się je w towarzystwie szklanki mleka lub kefiru. Co zjeść? Babka ziemniaczana z sosem grzybowym i ogórkiem - 18 PLN Białys (mały) - 1 PLN Buza (koniecznie z chałwą) - 6 PLN Kartacze - 18 PLN2. RESTAURACJA KAWELIN, ul. Legionowa 10 Restauracja znajduje się w hotelu naprzeciwko pięknego parku. Po spacerze wokół Pałacu Branickich, warto zajrzeć do Kawelina na ravioli z wołowiną i serem korycińskim czy świetny antrykot w sosie pieprzowym z kolorowymi kopytkami "wschodzący Białystok" (to nawiązanie do kolorowego logo miasta). Mimo, że solianka nie jest podlaską zupą, musicie jej spróbować. Treściwa, kwaśna, z dodatkiem oliwek i kaparów. Rewelacja! Kawelin jest duży - sala na górze jest elegancka (okrągłe stoły, obrusy, wykładzina); na poziomie wejścia rozstawione są typowe wysokie stoliki barowe; pół piętra niżej przestrzeń idealna na spotkania z przyjaciółmi, którzy do piwa lubią zamawiać przekąski. Oprócz jedzenia, w Kawelinie koniecznie trzeba spróbować litewskiego piwa. Warto rezerwować stoliki, jeśli chcemy przyjść w weekend. Co zjeść? ravioli z wołowiną i serem korycińskim - 18 PLN solianka - 12 PLN antrykot w sosie pieprzowym z kopytami "wschodzący Białystok" - 41 PLN piwo Alus Senojo Viliaus - 7,50-9 PLN 3. BAR MLECZNY PODLASIE, ul. Rynek Kościuszki 15 Podlasie (po białostocku po prostu Podlasiak) to typowy bar mleczny prowadzony przez miejscową spółdzielnię spożywców Społem - bierzesz tacę i przesuwasz ją po metalowych relingach w międzyczasie prosząc panią o nałożenie jakiegoś jedzenia. Można tutaj spróbować babki ziemniaczanej w wersji domowej, czyli bez żadnych dodatkowych sosów. Koniecznie jednak trzeba tutaj zjeść serniczki ze śmietaną i pokrojonymi brzoskwiniami z puszki. Chyba nie ma w Białymstoku osoby, która nie lubiłaby serniczków. To takie smażone placki-kotleciki na słodko o miękkiej, zwartej strukturze, którą zawdzięczają dodatkowi tłuczonych ziemniaków. W Podlasiaku hojnie polewają je słodzoną śmietaną i posypują (za dodatkową opłatą) posiekanymi brzoskwiniami z puszki. Podczas naszej ostatniej wizyty w Podlasiaku wszyscy ludzie w naszym wieku mieli serniczki. Całą porcją, czyli 2 serniczkami, można się nieźle najeść. Można oczywiście poprosić o pół porcji i potraktować go jak deser. Co zjeść? babka ziemniaczana - 2,56 PLN/100 g serniczki ze śmietaną - 5,03 PLN, ze śmietaną i brzoskwiniami - 6,35 PLN 4. AZTEK TEX MEX, ul. Waszyngtona 23 Aztek to chyba jedyna prawdziwa ciężarówka z jedzeniem w Białymstoku i jest absolutnie niepodlaska. To prawdziwie meksykańskie objawienie na niemeksykańskiej ziemi - świetnie doprawione mięso, sosy do wyboru, jędrny ryż i prawdziwa meksykańska fasola czarna i pinto. Aztek serwuje burrito, fajita, quesadilla i chili con carne. M. uwielbia fajita z wołowiną i salsą roja. A. woli burrito z wieprzowiną i salsą verde. Guacamole przygotowują na oczach klienta, więc jest absolutnie świeże. Małą porcją można się najeść tak jak obiadem. Po dużej porcji poczujecie się jakbyście właśnie wyszli ze świątecznego obiadu u babci. Konkurencyjne kebaby i zapiekanki z okolicy muszą się schować. Co zjeść? Wszystko! Ceny 10-14 PLN 5. KAWIARNIA AKCENT, ul. Rynek Kościuszki 17 Kawiarnia Akcent była kiedyś księgarnią Akcent. Mam do niej szczególny sentyment, bo właśnie tutaj rodzice kupowali mi pierwsze książki do szkoły. Księgarnia nie zniknęła zupełnie, ale ustąpiła miejsca stolikom i barowi. Można zjeść tutaj pyszne domowe tarty, kanapki, sałatki, ciasta i zupy kremy. Z jedną z nich jest związana anegdota. Właścicielami kawiarni są rodzice mojej przyjaciółki z podstawówki i podobno jak byłam małą dziewczynką zostałam poczęstowana u nich w domu jedną z zup, która... wtedy wydawała mi się bardzo ostra. Podobno tak bardzo, że mało się nie popłakałam. Dzisiaj śmieję się, że to na pewno tam wypaliłam sobie kubki smakowe i dlatego tak chętnie nadużywam chilli. Do kawiarni Akcent zaglądamy w poszukiwaniu pysznego red espresso, czyli herbaty rooibos zaparzonej w ekspresie ciśnieniowym w taki sam sposób jak kawa. Łasuchom bardzo polecamy deser owocowy z bezą i bitą śmietaną (uwaga - słodki!). Deser i red espresso to doskonały zestaw na popołudnie! Co zjeść? deser bezowy - 11 PLN red espresso - 7 PLN 6. BARISTACJA Kawiarnio-Piekarnia, ul. Sienkiewicza 7 Zapach świeżego chleba, ogromne drożdżówki hojnie wypełnione malinami, ser koryciński na śniadanie i świetna kawa to właśnie Baristacja. Miejsce jasne i niewielkie (zawsze zastanawiam się czy to moralne pracować tutaj i zabierać stolik tym, którzy chcą napić się świetnej kawy) z absolutnie kompetentną obsługą. Można dowiedzieć się czym w zasadzie różni się "drip" od "chemexu" i dlaczego warto pytać o to, kiedy palona była kawa. Chleby na zakwasie są tak dobre, że chętnie kupujemy bochenek do domu. Co zjeść? np. śniadanie z serem korycińskim - 12 PLN ciasto na mące żółędziowej - 8 PLN 7. KAWIARNIA KAFFKA BISTRO, ul. Grochowa 11 Kaffka to kawiarnia w skandynawskim stylu, którą pokochaliśmy tak bardzo, że będąc w Białymstoku przychodzimy tam na kawę prawie codziennie. Lubimy wnętrza, obsługę i rewelacyjne ciasta! W czwartki ciasta serwowane w Kaffce to dzieło świetnego cukiernika-farmaceuty-blogera Twardego Szparaga. Jeśli marzycie o torcie malinowym z mango, czekoladowym z chrupiącym wnętrzem czy bezie idealnej, to za maksymalnie 10 zł będziecie się rozpływać nad swoim talerzykiem. Gwarantujemy! Więcej o samej kawiarni możecie przeczytać TUTAJ. Co zjeść? ciasto od Twardego Szparaga (trzeba zapytać które to) 5-10 PLN kawa - od 5 PLN 8. ŁUKASZÓWKA, ul. Białówny 2/22 Łukaszówka to restauracja w Supraślu koło Białegostoku. W Białymstoku firma prowadzi sklep z garmażerką i właśnie do tego sklepu musicie się udać w poszukiwaniu najlepszych pączków. Pączki z Łukaszówki są ogromne i miękkie, choć nie tak puszyste jak pączki z cukierni. Ciasto drożdżowe doskonale wyrobione, jajeczne, jak z babcinej drożdżówki. Pączki wypełnione marmoladą wieloowocową lub makiem (nadzienie jak z makowca!) smakują tak jak tłustoczwartkowe pączki od babci lub cioci. Jeśli nie macie ochoty na pączki, kupcie na wagę kilka krążków serowych - smażonych w głębokim tłuszczu oponek z ciasta z dodatkiem twarogu pokrytych grubą warstwą cukru pudru. Niezależnie od pory roku poczujecie się jak w karnawale. Co zjeść? pączek - 2,50 zł oponki serowe - ok. 20 zł/kg (jedna - ok. 1 zł)
Podlasie jest świetną odskocznią i miejscem, gdzie można się cudownie zresetować. A jeśli będzie mieli w planach podlaskie ładowanie baterii, nie zapomnijcie o wizycie w stolicy regionu - Białystok to naprawdę smakowite miasto! Jak to często bywa, najfajniejsze miejsca mamy pod samym nosem i kompletnie nie zwracamy na nie uwagi… Choć Białystok to moje rodzinne miasto i bywam w nim relatywnie często, nie przyszło mi do głowy, żeby zbadać lepiej jego scenę kulinarną. Wiecie, miałem w wyobraźni jakiś obraz z zamierzchłych czasów licealnych, gdy czasem wychodziło się na pizzę albo piwo, ale niewiele z tych wyjść choćby zakrawało o wybitne doznania kulinarne. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy całkiem niedawno wybrałem się do Białegostoku z jasną misją spróbowania, jak dziś smakuje moje miasto i okazało się, że ma ono do zaoferowania naprawdę niemało. Niemało i bardzo smacznie – dlatego koniecznie wybierzcie się do Białegostoku (przy okazji wycieczki po Podlasiu albo i bez takiej okazji) i przeznaczcie sporo czasu na jedzenie. Miasto jest raczej kompaktowe, więc dacie rady nawet w ograniczonym czasie - a żadnym z poniższych miejsc nie powinniście być rozczarowani. Smacznego! ........................................................................................ Treści, które dla Was tworzę są darmowe,dlatego będzie mi bardzo miło, jeśli w zamianza korzystanie z nich - i udany obiadw Białymstoku - postawicie mi wirtualną kawę. Dzięki! ........................................................................................RAM 'N' BASENówka sztuka w mieście! Co więcej: to pierwsza ramenownia w Białymstoku! Bardzo wyczekana, dlatego też pewnie tak wymuskana: identyfikacja wizualna, wnętrza, naczynia - wszystko na 6 (zobaczcie koniecznie mural w środku). Ich rameny testowałem w dzień otwarcia, więc drobne niedociągnięcia w obsłudze i daniach zrzucam na chorobę wieku młodzieńczego. Duży plus za dwa wegańskie rameny w menu i mocne kciuki za powodzenie - macie mili państwo potencjał! Proszę go nie zmarnować ;)Halva Restauracja TatarskaŚwieżynka na mapie Białegostoku! Przeładna restauracja prowadzona przez tatarską rodzinę, więc zjecie SOLIDNIE, od serca i po domowemu w przeprzytulnym wnętrzu. Halva serwuje klasyki tatarskiej kuchni, które nie są light, ale na które warto się skusić - przynajmniej raz. Koniecznie spróbujcie halvy, od której restauracja wzięła swoją nazwę (słodki przysmak przypominający trochę krówkę, przygotowany z masła, miodu i mąki, którzy Tatarzy wręczają swoim bliskim podczas najważniejszych świąt i uroczystości), tureckiej herbaty parzonej w samowarze i przetworów z gabloty. /www/ Świętojańska 21 Położyła mnie na łopatki: najpiękniejszym chłodnikiem, jaki przyszło mi jeść i obłędnym, wręcz boskim, świeżym chlebem owsianym, który jest tak mięsisty, sycący i chrupiący, że ojojoj. Kuchni szefuje Ewelina Łapińska, którą możecie kojarzyć z Top Chefa, a w karcie (która zmienia się dość często, jest mocno sezonowa i wymyka się sztywnym ramom) znajdziecie podlaskie smaki w wersji fusion, kreatywne połączenia przeróżniastych składników i… pizzę neapolitańską. Bo dlaczego nie! Plus: dawno nie spotkałem się z tak sympatyczną, kompetentną i uprzyjemniającą obiad obsługą. Lubię bardzo. /www/ Bistro Dobra Zmiana Miejsce dość nieduże i trochę niepozorne, ale od progu czuć dobre fluidy. Ładne wnętrze, śliczne talerze i przemiła obsługa. Karta zmienia się bardzo często, czasem nawet co trzy tygodnie, więc można wpadać co jakiś czas z pewnością, że czeka nas coś ciekawego. Ja zrobiłem szybki przegląd i wyszedłem zakochany w tatarze z marchewki, w tortilli z szarpaną kaczą, a przede wszystkim: w ich świeżych, ciepłych podpłomykach. Rewelka! /www/ Pawilon Towarzyski Bardzo estetyczne i elegancko, a do tego nie najtaniej – Pawilon chce być wyraźnie miejscem iście fine-diningowym. W tym samym czasie można jednak zjeść w nim świetny i niedrogi lunch: za 25 zł spróbowałem zupy z młodej kapusty z wędzonym mięsem oraz kaczej nogi, jedno i drugie wyborne, a porcje wielgachne. Sprawdzi się więc za równo na fancy kolację, jak i szybki lunch podczas zwiedzania pobliskich plantów. Są też lokalne podlaskie smaki, więc naprawdę warto zajrzeć. /www/ Z Drugiej Strony Rynku To jedyne miejsce z tej listy, o którym usłyszałem dość dawno, ale jakoś się nie składało. Okazało się, że wielka szkoda, bo serwują takie buły (które sami tu codziennie pieką), że głowa mała. Klasyczne szarpane żebra z rzodkiewkowym szczypiorkiem, kawałkami chorizo, liśćmi buraka i sosem BBQ to jakiś total, który jadłem na dwa razy – taki solidny! Do buł otrzymacie frykasy, czyli robione na miejscu chipsy ziemniaczane. Dla burgero- i kanapkożerców to raj, mówię Wam. /www/ Horyzont Wpadłem do nich na szybki lunch wyjeżdżając z miasta i wnosząc po nim, to ciekawe miejsce: kalafiorowa miała w sobie tajską pastę curry (co jest niby banalnym, ale przeciekawym i świetnym połączeniem, którego dotąd nie próbowałem), a przepiękne fish&chips (kolorowe listki, sosowe mazy, kolorowa oliwa) tak leciutką panierkę na rybie, że można by jeść jeść i jeść. Do tego jest bardzo ładnie i przyjemnie, tylko odpuśćcie sobie lody – jakieś takie to masowe Algidy albo coś, nie ma co. /www/ 500 Stopni Dużo o niej słyszałem, więc w końcu nie miałem wymówki i... wylądowałem na najprawdziwszej pizzy neapolitańskiej. Lowe! Nie ma się tu nad czym rozwodzić, bo to po prostu świetna pizza. Smacznie (nie ma ściemy, jeśli chodzi o składniki - przyjeżdżają prosto z włoskiej Kampanii i wyraźnie to czuć) i szybko - bo wypieczenie placka zajmuje tylko 60 sekund (piec widać, więc możecie podglądać, jeśli nie wierzycie). Nastawcie się, że może być gwarno: wpadłem do nich zaraz po otwarciu i już kwadrans prawie później połowa stolików była zajęta. /www/ Kwestia Czasu Zajrzałem trochę przypadkiem i przepadłem. Bistro mieści się w podziemiach Uniwersytetu w Białymstoku, gdzie kiedyś był studencki pub, więc nie spodziewałem się zbyt wiele, a wyszedłem... oszołomiony. Smakami, wyglądem dań, przyjacielskością właścicieli i uśmiechem szefowej kuchni, prawdziwej MISTRZYNI. To, co w Kwestii Czasu znajdziecie na talerzu, to jakiś obłęd. Po polsku, bardzo lokalnie, turbo kreatywnie, ale bez przesady i zbędnego fiu bździu. Przykład? Knedle ze śliwkami, sosem lawendowym, karmelem, kawałkami bezy i karmelizowanym orzechami. Albo kołduny z prażoną (jak popcorn!) kaszą gryczaną i kwiatkami nasturcji. Albo jagnięcina z pieczonymi kasztanami, jarmużem i kiszonym burakiem. Albo podpłomyk (cieniutki, chrupiący placek) z pieczoną dynią i podlaskimi serami. Hello! Fine dining w wydaniu totalnie casualowym w Białymstoku. Kocham całym sercem! I uwaga: to jednym knajpa, w jakiej byłem do tej pory, która ma dwie karty: dwa niezależne, pełne menu, standardowe i wege. No bo jak ktoś nie chce mięsa, to czemu ma przebierać i dłubać w menu? Proste! Plus: duży wybór regionalnych alkoholi. /www/ RegimentRestauracja w moim najulubieńszym hotelu w regionie! Fajna na fajną okazję, bo to miejsce raczej eleganckie - białe koszule, wykrochmalone obrusy i piękna porcelana, a to wszystko w klasycznym wnętrzu (przy okazji zabytkowym, bo to budynek dawnych koszar wojskowych), pełnym designerskich akcentów. Eleganckie, ale nie nadęte, więc się nie bójcie: dżinsy i sportowe buty też będą okej! W menu znajdziecie bardzo przyjemne propozycje, w tym trochę podlaskich klasyków, sporo dziczyzny i ciekawe koktajle. Do tego karta win i alkoholi (również regionalnych, jak podlaskie ziołowe nalewki czy samogon) jest bardzo zacna. Lubię i często wracam! PS - jeśli zatrzymacie się w hotelu Traugutta3, w regimencie zaserwują Wam BAJKOWE śniadanie. /www/~~~ Dajcie znać, jeśli uda Wam się zajrzeć do Białegostoku i popróbować któregoś z tych miejsc. A ja obiecuję, że będę rozszerzał tę listę o kolejne smaczne miejscówki. No i może do zobaczenia w Białymstoku!
co zjeść w białymstoku